Zamieszki w stolicy: będą postawione zarzuty

Zamieszki w stolicy: będą postawione zarzuty

Dodano:   /  Zmieniono: 
58 pseudokibicom, którzy brali udział w zamieszkach w trakcie i po meczu Legia Warszawa-Wisła Kraków zostaną postawione zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego. Grozi za to do 10 lat więzienia.
Poinformował na specjalnej konferencji komendant główny policji Marek Bieńkowski. W sumie podczas rozruchów policja zatrzymała 231 osób, w tym 12 nieletnich.

"Atak na policjanta pełniącego służbę to atak na państwo i tak to  będziemy traktować" - podkreślił. Wyjaśnił również, że dotychczas policja traktowała chuligaństwo jako zakłócenie porządku publicznego i prowadziła postępowanie w oparciu o kodeks wykroczeń, który przewidywał "śmiesznie niskie kary".

Bieńkowski poinformował również, że policja zebrała wystarczające dowody, by trzem innym pseudokibicom postawić zarzuty kradzieży z  włamaniem, 30 - zniszczenia mienia, a 22 - zarzuty posiadania fałszywych wejściówek i biletów.

Do zamieszek doszło w trakcie meczu Legii Warszawa z Wisłą Kraków - gdy grupa ok. 600 kibiców próbowała wedrzeć się na stadion bez biletów - i po nim, gdy kibice świętowali na Pl. Zamkowym zdobycie przez Legię mistrzostwa Polski. W pewnym momencie grupa pijanych pseudokibiców próbowała wedrzeć się siłą do sklepu monopolowego przy ul. Senatorskiej, jak poinformowała w niedzielę policja -  włamano się też do sklepu jubilerskiego.

Gdy do akcji wkroczyli policjanci, pseudokibice zaczęli rzucać w  ich kierunku kostką brukową i m.in. krzesłami z przyrestauracyjnych ogródków. Powstrzymano ich armatkami wodnymi, gazem i pałkami. Obrażenia odniosło w sumie 54 policjantów, 34 trafiło do szpitala, rannych zostało też 12 pseudokibiców.

Uczestniczący w konferencji wiceminister spraw wewnętrznych i  administracji Władysław Stasiak podkreślił, że działania policjantów były "solidne i wzorowe". Podziękował im, a  szczególnie tym funkcjonariuszom, którzy zostali ranni. "To, że  policja działała w sposób zdecydowany, konsekwentny, sprawiło, że  te zamieszki nie rozszerzyły się na całe miasto" - podkreślił.

Część restauratorów - ich przedstawiciele wzięli udział w  konferencji - uważa jednak, że policja przybyła zbyt późno - gdy pseudokibice dewastowali już sklepy i ogródki przy restauracjach. "Przynosili do mnie (pseudokibice) jakieś kryształy, stołki, z  pytaniem czy wymienię im to na piwo. W sklepie obok wybili szybę. Ponoć jeszcze na stadionie obiecywano im darmowe piwo na Pl. Zamkowym" - mówił w rozmowie z dziennikarzami jeden z nich.

Bieńkowski odnosząc się do tych zarzutów zapewnił jednak, że  kibice Legii byli cały czas monitorowani. "Bardzo mylą się ci, którzy myślą, że grupa kilku tysięcy kibiców nie była monitorowana. Podjęliśmy działania wtedy, gdy uznaliśmy, że  sytuacja może wymknąć się spod kontroli " - podkreślił. Dodał też, że "przytłaczająca większość kibiców to byli ludzie, którzy cieszyli się ze zdobycia pucharu przez Legię i zachowywali się normalnie"; wśród nich była grupa bandytów - dodał.

Bieńkowski i Stasiak podkreślali konieczność wprowadzenia w życie m.in. nowelizacji ustawy o imprezach masowych. Chodzi o  ograniczanie anonimowości kibiców przez numerowanie krzesełek na  stadionie; wymóg okazania dokumentu tożsamości przy zakupie biletu i wprowadzenie do niego danych osobowych; stosowanie identyfikatorów i rozbudowę baz danych o kibicach karanych zakazem stadionowym oraz udostępnianie jej organizatorom imprez. Policja i  MSWiA chcą także by rozszerzony został zakaz wstępu na imprezę masową poprzez połączenie go z obowiązkiem zgłoszenia się do  właściwej jednostki policji.

"Nie chcemy uderzać w imprezy masowe, kibice mają prawo do  cieszenia się i to nie jest problem. Problemem jest to, że  dochodzi do aktów wandalizmu i dlatego chcemy wprowadzić rozwiązania, które uderzą w osoby podszywające się pod kibiców" -  powiedział wiceminister. Dodał, że odpowiednie propozycje prawne są już gotowe. Jak mówił, liczy na to, iż Sejm je szybko i  sprawnie przyjmie - tak by istniało skuteczne prawo pozwalające na  zwalczanie bandytyzmu na stadionach. "Żarty się skończyły" - dodał.

Z powodu nocnych zamieszek odwołano zapowiedzianą na niedzielne popołudnie uroczystość wręczenia Pucharu Mistrza Polski piłkarzom Legii Warszawa. P.o. prezydenta m.st. Warszawy Mirosław Kochalski powiedział, że nie wynikało to z chęci ukarania kibiców, a z  obawy, że wśród nich mogą być osoby, które ponownie doprowadzą do  zamieszek.

Cały czas liczone są straty restauratorów i kupców. Jak powiedział komendant stołeczny policji Jacek Kędziora, podczas zamieszek został też zniszczony policyjny sprzęt, m.in. radiowozy. Podczas konferencji zapowiedziano pociągnięcie do  odpowiedzialności za straty zatrzymanych pseudokibiców.

W specjalnie zwołanej konferencji wzięli udział też kibice Legii, którzy zdecydowanie odcięli się od nocnych zamieszek. "Jesteśmy za  działaniami systemowymi, chcemy by na naszych stadionach było bezpiecznie" - powiedział jeden z nich, Michał Wójcik.

W sumie sobotni mecz zabezpieczało 1500 policjantów. Stołeczną policję wspierali funkcjonariusze z Radomia, Płocka i  Białegostoku. Powołany został też sztab w Komendzie Stołecznej Policji.

Stasiak poinformował też w niedzielę, że w ciągu najbliższych dni zostanie podpisana deklaracja dotycząca współpracy polskich i  niemieckich policjantów podczas zbliżających się mistrzostw świata w piłce nożnej. Do Niemiec ma pojechać 53 polskich policjantów.

Delegaci warszawskiej SdPl na kongres partii napisali, że wydarzenia na Pl. Zamkowym w Warszawie, to "kolejny dowód niezdolności w zarządzaniu resortem MSWiA", który "powinien skłonić premiera do odwołania ministra" Ludwika Dorna.

pap, ab