Rzecznik MZK mówił wówczas, że spółka wiąże z obywatelską inicjatywą niemałe nadzieje, bo skoro ludzie zabiegali o przywrócenie nocnej linii, to zakładają, że będą z niej korzystać. Zaznaczał jednak, że gdyby w perspektywie kilku miesięcy okazało się, że linia jest głęboko deficytowa, to nie sądzi, by prezydent upierał się przy jej utrzymaniu. I tak się stało w październiku.
Z przedstawionych przez rzecznika MZK danych wynika, że linia cieszyła się umiarkowanym zainteresowaniem klientów. W pierwszych tygodniach z każdego kursu korzystało 10 pasażerów, w ostatnim tygodniu autobus przewiózł jednego pasażera i trzech pracowników MZK, którzy nie płacą za bilety.
MZK nie podaje kwoty, jaką stracił na uruchomionej w kwietniu nocnej linii. Na podobnym połączeniu, które funkcjonowało od stycznia do listopada 2009 r. – jak wynika z odpowiedzi na interpelację jednej z radnych - straty spółki wyniosły 177 tys. zł. Jednak wówczas w skali miesiąca średnio na kurs w dni powszednie przypadało 7,7 pasażerów, w soboty 7,15 zaś w niedziele 10,96. Blisko połowę podróżnych stanowili pracownicy MZK.
zew, PAP