O problemach polskich wolontariuszy na granicy z Ukrainą piszemy nie pierwszy raz:
Ale od września sytuacja, jeśli w ogóle się zmieniła, to na gorsze. Czasem oczywiście z powodów niezależnych, jak braki prądu po rosyjskich ostrzałach, ale o to akurat nikt nie ma pretensji. Systemowo odprawa humanitarki po prostu leży. I nie zmienią tego żadne piękne słowa ani polityczne gesty.
O ile sprawa „dużej humanitarki” (ciężarówki) została znacznie usprawniona, tak z busami czy autami osobowymi jest tragicznie.
Dmytro Kułeba, szef ukraińskiego MSZ na jednej z ostatnich konferencji, odpowiadając na pytanie Tomasza Jędruchowa z TVP w ter sprawie, powiedział, że na dyskusje o tym czas będzie… po wojnie. Tym tropem idzie najwidoczniej również ukraińska ambasada w Polsce, która ani myśli pomagać wolontariuszom, bo uważa, że to nie jej obowiązek.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.