– Placówki są przepełnione, a my – kuratorzy – bezsilni. Zdarza się, że przyjeżdżamy do ośrodka z policją i wręcz „wpychamy” takiego małoletniego – podkreślał w niedawnej rozmowie z „Wprost” jeden z kuratorów.
Po artykule „Przepełnione domy dziecka. Kuratorzy bezradni. »Wpychamy małoletniego z policją«” odezwały się do nas osoby związane ze środowiskiem pieczy zastępczej. Jak mówią, potrzebne są natychmiastowe zmiany, a problem jest ogromny.
Piecza zastępcza w kryzysie. Dlaczego?
Bartosz prowadzi z żoną rodzinny dom dziecka w małym powiatowym miasteczku.
Podczas korespondencji z naszą redakcją postanowił podzielić się dziesięcioma głównymi – według niego – przyczynami kryzysu pieczy zastępczej.
1. Sądy rodzinne. Czy wystarczy powiedzieć, że dużym szczęściem jest jeśli sędzia/sędzina przeczyta wszystkie akta sprawy? Jeśli zgodzi się wysłuchać argumentów rodzin zastępczej (w skrócie – RZ – red.)? Często jest tak, że zdanie RZ w ogóle nie jest brane a zdanie rodziców biologicznych – nawet gdy mają zarzuty lub nawet wyroki za znęcanie się – traktowanie jak wyrocznia. Nie liczą się opinie psychologów, pedagogów – wystarczy że tata obieca, że już nie będzie bił. A dziecko na jego widok wpada w panikę... Nikt nie myśli o dobru i bezpieczeństwu malucha. A patologiczna rodzina biologiczna traktowana jest jak świętość.
2. Prawa rodzicielskie. Często jest tak, że mimo odebrania dzieci, rodzice biologiczni (w skrócie – RB – red.) zachowują część praw rodzicielskich. RZ musi prosić o zgodę RB, żeby iść z ich dzieckiem do lekarza specjalisty. Dziecko grozi samobójstwem? Cóż, RB nie zgadza się na terapię. Załatwianie zgody sądownie trwa pół roku. Jak myślicie, kto poniesie odpowiedzialność gdy dziecko zrobi sobie krzywdę? A wystarczyłaby regulacja prawna przenosząca czasowo prawa rodzicielskie na RZ w momencie, gdy dzieci tam trafią. Do końca pobytu w pieczy zastępczej.
3. Rodzice biologiczni. Groźby, nachodzenie RZ, donosy do wszelkich możliwych instytucji. RZ musi tłumaczyć się ze wszystkiego. Te same służby, które były ślepe na przemoc, pijaństwo i zaniedbania RB, robią problemy o źle poukładane ubrania w szafie w pokoju dzieci u RZ.
4. Organizator pieczy zastępczej. Organizatorem jest PCPR – Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Celowo napisane dużymi literami. Instytucja jest zobowiązana do pomocy RZ w na polach edukacji, zdrowia i prawnym. W większości przypadków nie można na to liczyć, za to chętnie stawiane są zarzuty na podstawie plotek z miasta, zwykłej niechęci do RZ lub innych podobnych przyczyn. PCPR częściej przypomina Powiatowe Centrum Kontroli i Nadzoru nad rodzinami, a nie pomocy im. Co ciekawe, według przepisów PCPR nie ma uprawnień kontrolnych nad RZ.
5. Są wolne miejsca w pieczy. Są. Tylko powiaty nie chcą przyjmować dzieci spoza swojego terenu pod byle pretekstem.
6. Stawianie na instytucjonalną pieczę zastępczą. Zwłaszcza w tzw. Polsce powiatowej. Bo jednostka publiczna to etaty dla ciotek, wujków, kuzynów, dzieci i wszystkich znajomych sprawujących władze w powiecie. Dlatego, mimo że dziecko w rodzinnej pieczy jest średnio trzy razy tańsze w utrzymaniu dla powiatu (kilkadziesiąt tysięcy rocznie), to te – tak naprawdę – zwalczają pieczę zastępczą.
7. Pieniądze. 1517 zł i 800+ na dziecko bez orzeczeń. No i jak jesteś rodziną zawodową lub rodzinnym domem dziecka dostajesz umowę zlecenie przeważnie na nieco ponad 3 tys. zł miesięcznie. Są chlubne wyjątki, jak powiat opolski.
8. Brak zrozumienia społecznego. Nikt nie chciałby, żeby w grupie przedszkolnej jego dziecka było dziecko agresywne, klnące gorzej niż szewc, nienauczone podstawowych zasad funkcjonowania w grupie i społeczeństwie, prawda? A przecież dzieci odebrane z patologii takie właśnie na początku są. Bo nikt ich niczego innego nie nauczył. Zmiany wymagają miesięcy i lat.
9. Mit na temat pieniędzy zarabianych przez RZ. „Żyjecie z dzieci”, „bierzecie pieniądze dzieci na własne potrzeby” itp. O ile plotki z miasta można zlekceważyć, to jednak często jest tak, że są one brane na poważnie przez instytucje kontrolujące RZ.
10. Brak wiedzy u osób stykających się z dziećmi z RZ. Chodzi o nauczycieli i pracowników PCPR. Kiedyś usłyszałem: „To nic, że dziecko przez 10 lat było w skrajnej patologii. Po dwóch tygodniach u was wy jesteście odpowiedzialni za jego zachowanie”. Dla szkół takie dzieci to problem – agresywne, zaniedbane środowiskowo, FAS i wiele, wiele innych spraw. Niektóre już nie do naprawienia, inne wymagające wielu lat pracy z dzieckiem.
Pytany o to, co – jako osoba prowadząca RDD – oczekuje od państwa oraz od społeczeństwa, by dać dzieciom lepsze możliwości do prawidłowego rozwoju odpowiada: – Uważam, że na ten moment trudno określić warunki pracy rodzin zastępczych jako dobre. Tak naprawdę my potrzebujemy po prostu świętego spokoju i możliwości skupienia się na pracy z dziećmi. Na ten moment jest to niemożliwe, a trudności wynikają ze sposobu funkcjonowania systemu pieczy zastępczej.
„Średnio miesięcznie zarabiam 1800 zł netto”
Z kolei Paweł od dekady prowadzi rodzinny dom dziecka (w skrócie – RDD – red.). Jak zaznacza, nie widzi żadnych perspektyw rozwoju rodzicielstwa zastępczego w Polsce.
– Nie ma chętnych ludzi na prowadzenie RDD i rodzin zastępczych zawodowych, ponieważ system przewidział ustawowo 4100 zł brutto pensji dla prowadzących taki dom – to wynagrodzenie dla obojga zastępczych rodziców i do tego umowa śmieciowa – zlecenie. Proszę mi pokazać inną grupę zawodową, która będzie pracować za 3500 zł netto dzielone na dwoje (dwoje dorosłych podpisuje umowę z organem prowadzącym), co daje średnio 1800 zł netto pensji za pracę 24 h przez 31 dni. To perspektywa rozwoju osobistego dla osoby, która musi przejść szkolenia, badania psychologiczne, lekarskie i poświęcić swoje prywatny dom, samochód – wylicza w rozmowie z „Wprost”.
Jak dodaje, „jeśli ministerstwo i samorządy tak do tego podchodzą, zostało im tylko otwierać bidule (duże domy dziecka – red.)”.
– Nikt nie powie, że utrzymanie małoletniego w „bidulu” kosztuje państwo około 10 000 zł, a w pieczy zastępczej, myślę, że z wynagrodzeniem prowadzącego, średnio maksymalnie 2500 zł. Wiem też, że niektóre powiaty zaczęły się budzić i same dokładają do pensji prowadzących RDD i RZZ, ale to powinno iść ustawowo z ministerstwa, a nie na zasadzie wyboru – podkreśla mężczyzna.
„Dzieci są wystawiane w social mediach”
Marcelina wraz z mężem od blisko 20 lat są rodziną zastępczą.
– W środowisku słyszę, jak ogromny problem jest obecnie w pieczy zastępczej, jak dla dzieci, których bezpieczeństwo i życie jest zagrożone – nie ma miejsca w rodzinie zastępczej, nad czym bardzo ubolewam, dowiadując się z różnych źródeł o straszliwych historiach znęcania się, katowania, głodzenia i innych okropnych krzywdach.
Zdaniem kobiety „po prostu trzeba coś zrobić”.
– Nie można pozwolić na cierpienie bezbronnych dzieci, należy wspierać rodziny zastępcze. Jakiś czas temu zobaczyłam ogłoszenie na Facebooku, że poszukiwana jest rodzina zastępcza dla rodzeństwa. Myślałam, że to żart. Okazuje się jednak, że to fakt i że już w ten sposób rozgląda się za chętnymi. Dzieci „wystawiane” są w mediach społecznościowych, co wzbudza we mnie mieszane uczucia. Chociaż – patrząc z drugiej strony – jaką moc ma internet, trochę mnie to nie dziwi. Może to jakiś sposób na dotarcie do odpowiednich osób? – zastanawia się.
Co na to resort?
Resort rodziny problem dostrzega i zapowiada zmiany. W najbliższych miesiącach ma przedstawić konkretne propozycje legislacyjne reformujące system pieczy zastępczej uwzględniające postulaty ekspertów i organizacji pozarządowych.
W planach są między innymi obowiązek rozpoczęcia prac nad Indywidualnym Programem Usamodzielnienia z wychowankami już w wieku 16 lat czy przywrócenie pierwotnej idei asystenta rodziny pracującego z rodziną w kryzysie. Miałby on zapobiegać temu, by kryzys przybierał rozmiary takie, że dziecko trzeba będzie z takiego miejsca zabrać.
Czytaj też:
Z domu dziecka na rynek pracy. Jak dali radę?Czytaj też:
Koniec z wynagrodzeniem chorobowym. Zasiłek od pierwszego dnia
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.