Z domu dziecka na rynek pracy. Jak dali radę?

Z domu dziecka na rynek pracy. Jak dali radę?

Młodzież z placówek opiekuńczo-wychowawczych często ma problem z odnalezieniem się na rynku pracy
Młodzież z placówek opiekuńczo-wychowawczych często ma problem z odnalezieniem się na rynku pracy Źródło: Pixabay / ohurtsov
– Tam, skąd nas zabierano, nie było troski. To miejsce, w którym jestem teraz – dom dziecka – oraz kontakt z fundacjami dały mi więcej możliwości – mówi w rozmowie z „Wprost” 20-letni Piotrek. Jego rówieśniczka ma podobne zdanie. –Lepiej się stało, poczułam ulgę – podkreśla Kasia. Mało się jednak mówi o momencie, gdy ten bezpieczny azyl po trudnym dzieciństwie trzeba opuścić. Jak wygląda wchodzenie młodych dorosłych z placówek opiekuńczo-wychowawczych na rynek pracy? Nie zawsze kolorowo. Są jednak inicjatywy w tym pomagające.

Kasia ma 20 lat. Do placówki opiekuńczo-wychowawczej w województwie śląskim trafia w wieku 15, w czasie pandemii, razem z nią trójka rodzeństwa. Powód? Dysfunkcyjny dom i problem alkoholowy mamy.

– Uważam, że lepiej się stało. Poczułam ulgę. W domu – gdy ona nie dawała rady – musiałam zajmować się wszystkim. Nastoletnie życie spędziłam w placówce, ale nie żałuję. Choć było sporo zasad, do których musiałam się dostosować – na przykład ograniczone godziny wychodzenia, brak możliwości nocowania u koleżanek, dopóki nie stałam się pełnoletnia.

Dziewczyna dalej mieszka w tym miejscu, w dwuosobowym pokoju. Jest to możliwe, nawet po ukończeniu osiemnastego roku życia, jeśli kontynuuje się naukę oraz podpisze stosowny kontrakt z zasadami określanymi przez placówkę – każda ma inne.

Kasia uczęszcza do szkoły policealnej, a także pracuje. W przyszłym roku ma zamiar poprawić maturę z matematyki i – kto wie – być może zdecyduje się na studia, bo – jak mówi – wyniki z innych przedmiotów ją satysfakcjonują.

Czy ma kontakt z mamą?

– Sporadyczny, telefoniczny, czasem ją odwiedzę.

Jak podkreśla 20-latka – placówka dała jej więcej wsparcia i możliwości niż byłby w stanie zapewnić jej dom rodzinny.

– Choćby tak prosta rzecz jak ciepłe posiłki, ale też pomoc psychologa, szanse rozwoju.

„Najważniejsze jest rodzeństwo”

Okres buntu? Nie pamięta, czy przeżywała taki typowy, nastoletni.

– Jestem raczej osobą, która szybko dostosowuje się do sytuacji i otoczenia. W szkole średniej bolało mnie, że jednak placówkowe ograniczenia nie pozwalały w pełni cieszyć się życiem ze znajomymi, ale z czasem przywykłam. Na początku nie przyznawałam się też, że nie mieszkam z mamą. Nie chciałam współczucia. Reakcje, gdy już się dowiadywali, były wspierające, ale też nie każdy wiedział, co powiedzieć.

Kasię pytam o wartości, którymi kieruje się w życiu. – Najważniejsza jest dla mnie rodzina – mówię tu o moich siostrach i bracie. To trudne doświadczenie na pewno nas połączyło i sprawiło, że mamy bardzo mocną więź.

Zawodowa metamorfoza

Aby zdobywać kolejne zawodowe i życiowe doświadczenia, w tym roku 20-latka zgłasza się do programu „Odkryj siebie z Hebe”. Jego cel? Aktywacja społeczno-zawodowa oraz umożliwienie łatwiejszego startu w dorosłe życie wychowankom domów dziecka i ośrodków opiekuńczo-wychowawczych, poprzez zapewnienie im stałej pracy oraz wsparcia mentorskiego ze strony pracowników Hebe. Firma współtworzy go z Fundacją One Day, na co dzień zajmującą się wsparciem młodzieży w usamodzielnianiu.

Z danych GUS wynika, że na koniec 2021 roku w pieczy zastępczej przebywało 72,3 tys. dzieci pozbawionych całkowicie lub częściowo opieki rodziny naturalnej, w tym 56,4 tys. w pieczy rodzinnej oraz 15,9 tys. w pieczy instytucjonalnej.

Właśnie im na lepsze doświadczenia związane z rynkiem pracy dają szansę takie inicjatywy.

Kasia – podobnie jak inni beneficjenci – po wcześniejszym przygotowaniu, warsztatach, wsparciu mentora, podejmuje dwumiesięczne (na lipiec i sierpień, bo tyle trwa program) zatrudnienie w sklepie Hebe.

– Trafiłam do drogerii z jeszcze jedną koleżanką, co było dobre, bo miałyśmy w sobie oparcie. Cała ekipa – pani kierownik, jak i inni pracujący, okazali nam życzliwość. Nauczyłam się sporo o sprzedaży, otworzyłam na kontakty z ludźmi. Wcześniej miałam z tym problem, byłam raczej zamknięta, nieśmiała.

Nie tylko dla dziewcząt

Podobnie swój udział w projekcie podsumowuje Piotrek, aktualnie początkujący model, działający w sieci pod nazwą @pprzy_byla. Jednym z jego zainteresowań jest też branża beauty, więc nie zastanawia się długo nad aplikacją do projektu.

– To, jak dużą wiedzę na temat kosmetyków oraz pielęgnacji skóry zdobyłem… Naprawdę, jestem bardzo wdzięczny. Przydaje mi się w modelingu, bo zdrowa i zadbana cera to podstawa.

instagram

20-latek do placówki trafia, mając 11. Podobnie jak u Kasi, problemem jest trudna sytuacja rodzinna. Bywa różnie, ale – jak podkreśla chłopak – gdyby nie to miejsce, nie dostałby wielu świetnych szans na rozwój.

– Z naszych domów, skąd zostaliśmy zabrani, nie było troski, wychowania. Moje życie, odkąd skończyłem 18 lat, zmieniło się diametralnie. Po prostu chwyciłem rękę, którą ktoś mi podał. Tu to akurat Fundacja One Day. Powiedzieli mi: „Słuchaj, jesteś ważny. My ci pomożemy”. Po prostu byli, wspierali.

Plany na przyszłość? Wcześniej wspomniany modeling. – Dzięki fundacji dostałem możliwość realizowania pierwszych sesji fotograficznych. Ale szkoła też jest ważna! – puentuje z uśmiechem na ustach.

Łatwiejszy start w dorosłość

Drugą stronę medalu – tę organizatorską – przedstawia Weronika Gwiazda z Hebe, młodszy manager ds. marketingu. W programie obecna od początku, współinicjatorka.

– Trudności jest sporo, choć ogólna satysfakcja z efektów końcowych bije je na głowę. Jednak wracając do tych pierwszych, na pewno problemem bywa nawiązanie kontaktu. Uczestnicy to często osoby nieśmiałe, czujące się gorsze od innych, zamknięte w sobie. Nie każdy chce pracować w obsłudze klienta. To do nas – mentorów – oraz do prowadzących warsztaty jeszcze przed rozpoczęciem pracy, należy pomoc w przezwyciężaniu tych barier. Najważniejsze jest wsparcie młodzieży i pochylenie się nad jej potrzebami.

Rozmówczyni zwraca uwagę na duży, pozytywny feedback, jaki dostają od beneficjentów programu.

– Szukają swojego miejsca, próbują, mają więcej odwagi, pewności siebie. To właśnie to, o co nam chodzi – łatwiejszy, bardziej dostępny start w dorosłość.

Czytaj też:
AI na rynku pracy. „Rewolucja będzie dotyczyć wszystkich”
Czytaj też:
20 tys. zł miesięcznie. Tyle zarobisz po tych studiach

Źródło: WPROST.pl