Stanowski kontra Wysocka-Sznepf. „Dobra osobiste to nie nauka ścisła”

Stanowski kontra Wysocka-Sznepf. „Dobra osobiste to nie nauka ścisła”

Dorota Wysocka-Schnepf, Krzysztof Stanowski
Dorota Wysocka-Schnepf, Krzysztof Stanowski Źródło: TVN Warszawa / Shutterstock
Pozew Doroty Wysockiej-Schnepf o 100 tysięcy złotych przeciwko Krzysztofowi Stanowskiemu i Robertowi Mazurkowi otwiera trudną batalię o ochronę dóbr osobistych. Adwokat Tomasz Gołembiewski zaznacza, że rozstrzygnięcie zależy od oceny sądu, a ta w podobnych sprawach bywa wyjątkowo uznaniowa. Zwraca uwagę również na kontekst sprawy.

Dorota Wysocka-Schnepf pozwała Krzysztofa Stanowskiego i Roberta Mazurka, domagając się od każdego z nich po 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Według dziennikarki TVP, założyciel Kanału Zero swoimi wypowiedziami naruszył dobra osobiste jej i jej syna.

– Długo znosiłam łgarstwa i nagonkę na moją rodzinę. Szkoda czasu na hejterów i pozwy. Ale piętnowanie 14-latka??! Podłe. Mało wam dzieci zaszczutych wskutek polowania na ich rodziców? Spotykamy się w sądzie. Na początek Stanowski i Mazurek. I nie tylko oni – napisała na portalu X (dawniej: Twitter).

W kolejnym wpisie Dorota Wysocka-Sznepf napisała: „my, dorośli uodporniliśmy się na ataki. Ale cierpię, gdy mój synek drży, chce uciekać z Polski, boi się tu żyć. Patostreamerzy muszą za to przeprosić. I zapłacić. Niech zaboli. Choć strat moralnych to nie wyrówna. Ale może coś zrozumieją?”

Stanowski: Pomawiać kogoś o hejtowanie dziecka – to obrzydlistwo

Krzysztof Stanowski w ostrych słowach odpowiedział na zarzuty. „Babo, jedyne co napisałem albo powiedziałem o twoim synu, to że ma imię po dziadku (informacja z Wikipedii). Ja mu imienia nie dawałem, więc ewentualne pretensje możesz mieć do siebie – stwierdził.

Założyciel Kanału Zero wyjaśniał, że oskarżenia są manipulacją. – Widzę, że jest oburzenie, bo napisałem słowo ‘babo’. (…) Pomawiać kogoś o hejtowanie dziecka i grać tym dzieckiem dla odreagowania własnych traum – to jest prawdziwe obrzydlistwo – dodał.

W obszernym filmie opublikowanym na YouTube Krzysztof Stanowski podkreślał, że to nie on wykorzystuje temat dziecka, lecz przeciwnicy polityczni i medialni. – Od dawna uwieram cały ten pseudodziennikarski salon i padam ofiarą kłamstw, insynuacji i pomówień, ale jak dotąd nikt nigdy nie zagrał tak niską kartą – własnego dziecka – mówił.

Adwokat: Sędzia ma daleko idącą swobodę

W rozmowie z „Wprost” adwokat Tomasz Gołembiewski zaznacza, że tego typu postępowania nie należą do łatwych.

– Sprawy związane z ochroną dóbr osobistych nie są nauką ścisłą, sędzia posiada bardzo daleko idącą swobodę w uznaniu, czy dane zdarzenie spowodowało naruszenie dóbr osobistych, czy też nie – wyjaśnia.

Prawnik zwraca uwagę, że nie można analizować sprawy w oderwaniu od kontekstu. – Częściowa treść pozwu, udostępniona przez Krzysztofa Stanowskiego na platformie X, wyraźnie podkreśla, że pozwany działał w ramach swojej działalności dziennikarskiej, co nie pozostaje bez znaczenia dla oceny sprawy. Inną miarą ocenia się wypowiedzi dziennikarzy i osób publicznych, a inną osób niewystępujących publicznie – tłumaczy adwokat Tomasz Gołembiewski.

W jego opinii istotny jest również kontekst wydarzeń związanych ze sporem obu stron. – Dodatkowym kontekstem wydarzeń, którego pozew nie porusza, to fakt, że Krzysztof Stanowski, jako ówczesny kandydat na prezydenta, komentował wybór powódki jako prowadzącej debatę prezydencką w TVP, do czego miał pełne prawo, gdyż uzasadniał sprzeciw swojego komitetu wyborczego wobec tej osoby – kwestią ocenną pozostaje to, czy nie posunął się za daleko – zauważa.

Kto kogo atakował pierwszy?

Adwokat przypomina też, że konflikt między dziennikarką a założycielem Kanału Zero ma swoją historię. – Nie można przy tym zapominać, że to powódka wcześniej sama atakowała Krzysztofa Stanowskiego nazywając go „pisowską pacynką”, obie strony wzajemnie siebie atakują od kilku miesięcy – dodaje.

Ostatecznie, jak podkreśla adwokat Tomasz Gołembiewski, rozstrzygnięcie pozostaje w rękach sądu. – Okoliczności te będą musiały być wzięte pod uwagę przez sąd, który będzie ważyć racje obu stron. Dlatego też wyniku rozstrzygnięcia nie da się na dzień dzisiejszy przewidzieć ze względu na daleko posuniętą swobodę i uznaniowość po stronie sądu. Nie znamy jeszcze też procesowej linii obrony Krzysztofa Stanowskiego – podsumowuje.

Czytaj też:
Gromy na linii Stanowski – Wysocka-Schnepf. „Słuchaj wiedźmo”
Czytaj też:
Giertych kontra Stanowski. Wystarczyło jedno zdanie

Źródło: WPROST.pl