Kolejna intronizacja Putina

Kolejna intronizacja Putina

Inauguracja prezydentury Władimira Putina, 7 maja 2018 roku
Inauguracja prezydentury Władimira Putina, 7 maja 2018 roku Źródło:Newspix.pl / Russian Presidential Press and Information Office / Anadolu
W Rosji znów bez zmian. Z pompatycznej inauguracja nowej kadencji prezydenta wiało kompletną beznadzieją.

Władymir Putin po raz kolejny został zaprzysiężony na prezydenta Rosji. To było bardzo smutne widowisko, choć kapało złotem a dworacy karnie tłoczyli się w kremlowskich salach. Wszyscy klaskali kiedy trzeba i z należytym entuzjazmem śpiewali hymn. Kamery fruwające wśród tłumu umiejętnie wyłapywały co ładniejsze dwórki, z uwielbieniem w oczach słuchające słów ukochanego władcy. Nie zabrakło także wiernej Putinowi młodzieży, ufnie ściskającej jego dłoń.

Wyszło jednak na to, że główną gwiazdą uroczystości była ruska Bestia, czyli rosyjska wersja prezydenckiej limuzyny, którą wożą prezydentów. Putin wcześniej jeździł zagranicznymi wozami, ale w tym roku po kremlowskim dziedzińcu przewiózł go prawdziwy skarb rosyjskiej myśli technicznej, czyli Aurus. To auto to kwintesencja putinowskiego systemu: pierwsza od czasów słynnej stalinowskiej Czajki rodzima limuzyna dla elit, która powoli i majestatycznie powiozła wiecznego prezydenta Putina w 19 rok jego niepodzielnych rządów w Rosji.

Ostatni kawałek trasy ku nowej kadencji Putin pokonał pewnym sprężystym krokiem, symbolizującym witalność systemu. Tylko pełne botoksu policzki zdradzały, jak skamieniała jest władza zajmująca się tak pieczołowicie sama sobą. Nie ma co, naprawdę pięknie to wszystko wypadło. Tylko Rosjan jakoś szkoda.

Źródło: Wprost