Mieszkańcy wstydzą się za byłego wiceministra sportu. „Sorry za Mejzę”

Mieszkańcy wstydzą się za byłego wiceministra sportu. „Sorry za Mejzę”

Łukasz Mejza
Łukasz Mejza Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
Mieszkańcy okolic Krosna Odrzańskiego postanowili przeprosić Polaków za Łukasza Mejzę. Wpadli na pomysł organizacji nietypowego happeningu.

Grupa mieszkańców powiatu krośnieńskiego w województwie lubuskim wpadła na nietypowy pomysł. Na prywatnym polu koło miejscowości Gostchorze pod Krosnem Odrzańskim pojawił się ułożony z włókniny gigantyczny napis „Sorry za Mejzę”. Do jego stworzenia wykorzystano aż 11 tysięcy metrów kwadratowych materiału. Napis powstawał przez blisko trzy dni.

Lubuskie przeprasza za Łukasza Mejzę

– Był to przejaw naszego obywatelskiego buntu przeciwko działaniom Łukasza Mejzy, przeciwko jego odrażającym czynom związanym z działaniem jednej z jego spółek firmy NeoClinic – tłumaczył jeden z autorów napisu Sławomir Kobiela.

– Zależało nam najbardziej na tym, żeby sprowokować ludzi do dyskusji, do zastanowienia się nad tym, w którym kierunku to wszystko idzie – dodawał inny uczestnik happeningu Jarosław Cieślarczyk podkreślając, że „inicjatorzy akcji nie są politykami, a po prostu mieszkańcami wstydzącymi się za lokalnego polityka”.

Piotr Gałęski, mieszkaniec Krosna Odrzańskiego i jeden z pomysłodawców napisu tłumaczył, dlaczego ma on taką a nie inną formę. – Mówimy „sorry”, bo to człowiek, który urodził się pod Krosnem i z naszego okręgu był wybierany, dlatego też przepraszamy, my mieszkańcy Krosna. Jego rodzina stąd pochodzi, dziadkowie byli prekursorami przedsiębiorczości w kraju, prowadzili swój sklep w sposób godny pochwały, uczciwy, nie kombinatorski – podkreślił.

twitter

Sprawa Łukasza Mejzy – najnowsze informacje

Gdy 16 marca Łukasz Mejza obejmował mandat poselski po zmarłej Jolancie Fedak, nikt nie spodziewał się, że w ostatnim miesiącu mijającego roku będzie najgłośniejszym nazwiskiem na polskiej scenie politycznej. Nie stało się tak za sprawą wybitnych osiągnięć na stanowisku wiceministra sportu czy też wyjątkowych zasług w Sejmie.

Wirtualna Polska opisała podejrzane biznesy, które prowadził polityk zanim został posłem. Należąca do Łukasza Mejzy firma oferowała chorym m.in. na raka czy stwardnienie rozsiane terapię, która nie jest w żaden sposób sprawdzona, a zdaniem lekarzy może być wręcz niebezpieczna. Miał także handlować maseczkami bez atestów.

Wiceminister odpierał zarzuty. Poszedł nawet o krok dalej i na swoją konferencję prasową zaprosił przyjaciela, który na dowód tego, że terapia oferowana przez spółkę przyniosła spodziewane efekty, nagle wstał z wózka. Tomasz Guzowski nie pokazał jednak żadnej dokumentacji medycznej ani nie wymienił nazwiska żadnego lekarza, który miał mu pomagać.

Ostatecznie 23 grudnia Łukasz Mejza podał się do dymisji. Zaznaczył, że „odchodzi na swoich warunkach, z podniesionym czołem i poczuciem uczestniczenia w największej nagonce w historii polskiej polityki”.

Czytaj też:
Antybohaterowie 2021. To dzięki nim chcemy jak najszybciej zapomnieć o mijającym roku

Źródło: TVN24