Dariusz Grzędziński, „Wprost”: Jak po prawie dwóch tygodniach można ocenić działanie Galerii Wolna Ukraina przed ambasadą Federacji Rosyjskiej?
Sławomir Potapowicz: Myślę, że trzeba oceniać projekt bardzo pozytywnie. Galeria spotkała się z dobrym przyjęciem wśród mieszkańców Warszawy. To przede wszystkim. Miała też bardzo duży oddźwięk wśród mieszkańców innych miast i stała się swego rodzaju zapłonem do działań w innych miejscach w Polsce. Dla nas istotne było to, że na apel – nasz i kuratora Arkadiusz Karapudy – odpowiedzieli kolejni autorzy, kolejni artyści. To zainteresowanie sprawiło, że nasza koleżanka – radna Agnieszka Gierzyńska-Kierwińska wystąpiła o przedłużenie funkcjonowania galerii o kolejny miesiąc, do końca czerwca. To dlatego, że mamy kolejnych artystów, którzy chcą prezentować w tym miejscu swoje antywojenne prace. Stąd wniosek, że po kilkunastu dniach działania, trzeba oceniać galerię działającą przy ulicy Belwederskiej bardzo pozytywnie. Miejsce naprawdę spotyka się z bardzo ciepłym odbiorem i myślę, że spełnia swoją rolę.
Czyli?
Ambasador Federacji Rosyjskiej codziennie musi patrzeć na napis, co w kontekście wydarzeń za naszą wschodnią granicą musi go szczególnie boleć.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.