Kaczyński śmiał się ze Stuhra. „Żeby jego zbrodnie ograniczyły się do tego 0,7”

Kaczyński śmiał się ze Stuhra. „Żeby jego zbrodnie ograniczyły się do tego 0,7”

Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Jarosław Kaczyński w sobotę 22 października sporo mówił o alkoholu i jego nadużywaniu. Najpierw w Jedliczu odniósł się do wpadki posła swojej partii. Później w Przemyślu skomentował jazdę po pijanemu w wykonaniu Jerzego Stuhra.

Jarosław Kaczyński spotkał się w sobotę ze swoimi wyborcami w Przemyślu. Wśród tematów poruszonych podczas wizyty nie zabrakło kwestii celebrytów i ich roli w polskim życiu publicznym. — Trzeba być silnym, trzeba zrzucić z siebie ten głoszony przez przeciwników, przez tych tak zwanych celebrytów, ten kompleks niższości – mówił lider PiS.

– Ten Stuhr. To, że on tam wypił i jechał... no... — mówił z uśmiechem Kaczyński, wywołując brawa na sali. — Ale to, że on opowiada, że on się po polsku wstydzi mówić, bo to wstyd na Zachodzie. No to jest skandal. Żeby jego „zbrodnie” się ograniczyły do tego 0,7 promila, to już... – machnął ręką polityk, wywołując kolejną salwę śmiechów i braw.

Jerzy Stuhr spowodował wypadek po alkoholu

Informacje o prowadzeniu samochodu przez Jerzego Stuhra, który wcześniej spożywał alkohol, do mediów trafiły w poniedziałek 17 października wieczorem. Wówczas 75-letni gwiazdor miał zahaczyć swoim autem o ramię motocyklisty. Krakowska policja przekazała, że potrącony nie odniósł żadnych obrażeń. Okazało się jednak, że w chwili zdarzenia aktor miał 0,7 promila alkoholu w organizmie. Do całego zdarzenia doszło w centrum Krakowa.

W mediach zawrzało. Pojawiły się nawet informacje, że Stuhr miał próbować uciec z miejsca potrącenia. Aktor zabrał jednak głos i zaprzeczył tym rewelacjom. We wtorek wieczorem Maciej Stuhr opublikował oświadczenie swojego ojca na Facebooku. Jerzy Stuhr zaczął od przeprosin. „Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu” – napisał.

„Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji” – zaznaczył.

Czytaj też:
Kaczyński o sędziach pokoju: Spróbujemy. Zobaczymy, jak to wyjdzie
Czytaj też:
Tusk odpowiada na zarzuty wobec swojego syna: To boli