Gawkowski tłumaczy niski wynik Lewicy: Nasz elektorat chciał pomóc Trzeciej Drodze

Gawkowski tłumaczy niski wynik Lewicy: Nasz elektorat chciał pomóc Trzeciej Drodze

Wieczór wyborczy w sztabie Lewicy. Od lewej: współprzewodniczący Partii Razem Adrian Zandberg, posłanki Magdalena Biejat i Joanna Scheuring-Wielgus, współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty oraz Robert Biedroń
Wieczór wyborczy w sztabie Lewicy. Od lewej: współprzewodniczący Partii Razem Adrian Zandberg, posłanki Magdalena Biejat i Joanna Scheuring-Wielgus, współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty oraz Robert Biedroń Źródło:PAP / Marcin Obara
Lewica po wyborach ma powody do radości, ale jest to śmiech przez łzy. Z jednej strony, po 18 latach przerwy formacja może wrócić do współrządzenia Polską. Z drugiej jednak, do parlamentu wprowadzi mniejszą reprezentację niż cztery lata temu. – Nasi ludzie głosowali na Trzecią Drogę. Mówili, że będą ich wspierali, żeby na ostatniej prostej weszła do parlamentu – próbuje w rozmowie z „Wprost” diagnozować Krzysztof Gawkowski, szef klubu parlamentarnego Lewicy.

W nowym Sejmie klub Lewicy będzie liczyć zaledwie 26 posłów i posłanek. To druga najmniejsza reprezentacja w nowej kadencji, słabiej wypadła tylko Konfederacja, która ma 18 posłów. W 2019 roku Lewicy udało się wprowadzić do Sejmu 49 osób, a wynik na poziomie 12,56 proc. był uznawany za bardzo pozytywne zaskoczenie. Teraz również była niespodzianka, tyle, że negatywna.

Do Sejmu z list Lewicy nie dostali się min. będący lokomotywami wyborczymi swoich okręgów Maciej Gdula i Arkadiusz Iwaniak oraz posłanka Monika Falej. Na Wiejskiej nie zobaczymy również wiceprzewodniczącej Nowej Lewicy Pauliny Piechny-Więckiewicz, Dariusza Standerskiego, członka zarządu i dyrektora legislacji Nowej Lewicy, czy Pawła Krutula, jednego z najbardziej aktywnych parlamentarzystów byłej kadencji. Swojego miejsca w Sejmowych ławach niemal do ostatniej chwili nie był także pewien współprzewodniczący Lewicy Włodzimierz Czarzasty.

Lewica cztery lata była poza Sejmem i nikt z naszych czołowych postaci z polityki nie zniknął. Teraz też tak będzie. Za chwilę mamy wybory samorządowe – uspokaja Gawkowski.

Wynik niesatysfakcjonujący, ale radość jest

Poseł Lewicy przyznaje, że jego formacja ciężko pracowała w trakcie kampanii i liczyła, że przełoży się to przynajmniej na kilkunastoprocentowe poparcie.

Ten wynik nie jest absolutnie satysfakcjonujący, bo liczyliśmy na wynik dwucyfrowy, więc nie jest to to, o czym marzyliśmy. Z drugiej jednak strony jest to olbrzymi sukces Lewicy, bo po 18 latach wejdzie do rządu– mówi w rozmowie z Wprost Krzysztof Gawkowski.

Po 18 latach długich i przypominam nieobecności naszego ugrupowania w Sejmie. Mimo tego wyniku, jest to jeden z największych sukcesów w historii Lewicy. Więc jest poniżej naszych oczekiwań, ale nie jest to wynik, który napawa nas smutkiem czy wątpliwościami – dodaje szef klubu parlamentarnego Lewicy.

– Reprezentacja w Sejmie będzie niższa, ale mamy za to olbrzymi sukces w Senacie, dlatego, że liczyliśmy na trzech, maksymalnie czterech senatorów, a okazuje się, że z Lewicy będziemy mieć aż dziewięciu –podkreśla.

Dlaczego Lewica w wyborach wypadła słabiej niż w sondażach?

W samej Lewicy nie brakuje teorii, dlaczego wynik, mimo dobrych prognoz, był aż tak słaby. Liderzy przypominają min. apel Donalda Tuska i Aleksandra Kwaśniewskiego o wsparcie formacji Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Największą obawą tzw. opozycji demokratycznej było bowiem to, że któraś z trzech tworzących ją partii, nie przekroczy progu wyborczego i nie dostanie się do Sejmu, co dałoby trzecią kadencję Zjednoczonej Prawicy.

– Moim zdaniem, do tak niskiego wyniku przyczyniła się przede wszystkim mobilizacja polegająca na tym, że wszyscy byli przekonani, że Lewica jednak wejdzie do parlamentu, więc swoje głosy kierowali na Trzecią Drogę, żeby jej pomóc. Myślę, że stąd taka kompilacja. Myślę nawet, że nie tak bardzo zaszkodziła nam polaryzacja pomiędzy PiS a Platforma Obywatelską, jak to, że nasi ludzie głosowali na Trzecią Drogę. Nawet na naszych spotkaniach, mówili, że będą ich wspierali, żeby na ostatniej prostej weszli do parlamentu. Myślę, że to miało największe znaczenie. I nawet nic chodziło pewnie o program, czy ideę, tylko o odsunięcie PiS od władzy. Ludzie wierzyli i mocno kibicowali opozycji. Nie chcieli, żeby na przykład Kosiniak przepadł w rywalizacji – tłumaczy Krzysztof Gawkowski.

Lewica poprze Donalda Tuska

Lewica z optymizmem patrzy w przyszłość i zapewnia, że jedyna koalicja, która jest możliwa, to ta w ramach demokratycznej opozycji. – PiS nie z Lewicą nie ma o czym dyskutować. Lewica jest lojalnym partnerem opozycji i będzie tworzyła rząd z Platformą Obywatelską i Trzecią Drogą, a nie będzie uczestnikiem jakichś mętnych interesów z PiS – zapewnia Gawkowski.

Dodaje, że jego ugrupowanie poprze kandydaturę Donalda Tuska na premiera, jeśli taka się pojawi.

– Według mnie to partia, która wygrała na opozycji wybory, ma największy udział we władzy i powinna wskazywać kandydata na premiera. To jest najbardziej uczciwe i daje też poczucie, że mamy do czynienia z uczciwym postawieniem sprawy. Wygrałeś wybory, wskazujesz kandydata na premiera. Jeśli to będzie Donald Tusk, to Lewica poprze jego kandydaturę. Szczególnie, że jest liderem zwycięskiego ugrupowania – podkreśla przewodniczący klubu Lewicy.

Jednak, według Gawkowskiego, na wybór demokratycznego premiera trzeba będzie jeszcze poczekać, podobnie jak na pierwsze rozmowy koalicyjne.

– Uczciwie by było, gdyby traktować poważnie rozstrzygnięcia wyborze. Uczciwie by było, gdyby premier został wskazany przez prezydenta z obozu, który zdobył 11 milionów głosów, a nie 7 milionów głosów. Ale nie wierzę, że prezydent Andrzej Duda będzie tutaj stał lojalnie po stronie zwycięzców. Pozostanie po stronie PiS, który de facto ma mniejszość w parlamencie – twierdzi Krzysztof Gawkowski – A rozmowy koalicyjne pewnie rozpoczną się dopiero w przyszłym tygodniu. Na razie nikomu się nie spieszy. Każdy się cieszy tym, żeby daliśmy radę i będą zmiany na lepsze, że będziemy znów żyć w nowoczesnej, tolerancyjnej i europejskiej Polsce.

KPO przede wszystkim

Lewica już szykuje listę spraw, które trzeba będzie załatwić po formalnym przejęciu władzy od Zjednoczonej Prawicy.

– Tematów jest wiele, ale najważniejszą sprawą jest sprowadzenie do Polski pieniędzy z KPO, czyli naszych pieniędzy z Brukseli, bo zarówno środki z Funduszu Odbudowy i jak i KPO, powinny już dawno w Polsce pracować. To powinna być jedna z pierwszych decyzji nowego rządu. Dlatego będziemy musieli szybko naprawić system sprawiedliwości, który PiS zepsuł – podsumowuje Krzysztof Gawkowski.

Czytaj też:
Andrzej Duda musi wybrać marszałka seniora Sejmu. Kontrowersyjna przeszłość jednego z kandydatów
Czytaj też:
Łukasz Litewka podbił serca wyborców. „Pomaganie wygrało z politykowaniem”