Gruchała: pijani działacze nie dawali nam spać

Gruchała: pijani działacze nie dawali nam spać

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Prezes Lisewski musi odejść ze związku. Zawsze nam powtarza, że to my jesteśmy dla związku, a nie związek dla nas. Traktuje go jak prywatny folwark" - powiedziała "Dziennikowi" florecistka Sylwia Gruchała, która pierwsza ujawniła, co się dzieje w związku.
Z jej relacji wynika, że każda międzynarodowa impreza jest okazją do wyjazdu działaczy, bez których ekipa mogłaby się obejść. "Tuż przed naszymi startami robią sobie głośne imprezy. Nie raz było tak, że przed ważnymi walkami budziły nas odgłosy libacji." Z zawodnikami nikt się nie liczył.

Florcistka nie chciała jednak wymieniać nazwisk "biesiadników".

Polska zawodniczka potwierdza, że warunki trenowania i startów dalekie są od ideału. Nie ma nawet fizjologa. "Szermierka dziś jest szybka, liczy się wytrzymałość. Kiedy jestem zmęczona, fizjolog byłby w stanie doprowadzić mnie szybciej do pełnej dyspozycji. Byłoby także mniej kontuzji. Podobnie jest z masażem. W związku są ograniczenia finansowe i trener woli zamiast masażystę zabrać zawodniczkę. Nieraz na zawodach PŚ musieliśmy prosić o pomoc lekarza innej ekipy, kiedy nam coś się stało".

Gruchała chwali trenera Tadeusza Pagińskiego, ale - jak twierdzi - nie ma on wsparcia w związku, a poza tym trenerzy są zastraszani.