Choroba szalonych wielbłądów

Choroba szalonych wielbłądów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Najpierw obawiano się choroby szalonych krów. Później przyszedł czas na ptasią grypę. Obecnie Europą trzęsie świńska grypa. Który osobnik z królestwa zwierząt przejmie teraz inicjatywę? Australijczycy obawiają się wielbłądów, które wyrządzają ogromne szkody na najmniejszym kontynencie świata – podaje niemiecki „Spiegel”.
Ogłoszono alarm i stan podwyższonego zagrożenia w małej wiosce Docker River na północy Australii. Trzystu pięćdziesięciu mieszkańców miasteczka obawia się wyjść z domów, dopóki rząd nie uzna, że sytuacja została opanowana. Wioska została zaatakowana przez sześć tysięcy dzikich wielbłądów, które wdarły się do centrum osady, niszcząc całkowicie jej infrastrukturę.

Sytuacja jest krytyczna – wyznaje jeden z ministrów Rob Knight. – Szkody wyrządzone przez zwierzęta są trudne do oszacowania.

Co prawda Australia kojarzona jest przede wszystkim z hodowlą kangurów, ale w centralnej części kontynentu żyje ponad milion wielbłądów. Ich liczba wzrasta tak szybko, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. Australijski rząd od dłuższego czasu przyglądał się rozwojowi sytuacji, lecz nikt nie przewidział, że zwierzęta te mogą zagrozić bezpieczeństwu publicznemu.

– Przeznaczyliśmy 14 mln australijskich dolarów ( ok. 90 mln euro) na snajperów, helikoptery i różnego rodzaju broń z nadzieją, że wygramy z matką naturą i zmniejszymy populację wielbłądów. Siłą – dodaje rząd.
 
Pierwsze strzały mają paść z powietrza. Huk powinien przestraszyć zwierzęta i zmusić je go powrotu w głąb lądu – komentuje dziennik.

Skąd się w ogóle wzięły wielbłądy w Australii? Po raz pierwszy sprowadzono je dwa wieki temu jako zwierzęta juczne. Po wynalezieniu samochodu stały się bezużyteczne. Dzisiaj się za to mszczą – komentuje niemiecki dziennik.

ab