Szantaż po białorusku

Szantaż po białorusku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na dziś zapowiedziano kolejną rundę negocjacji między Mińskiem i Moskwą w sprawie dostaw rosyjskiej energii elektrycznej do Kaliningradu. Jeśli Białoruś i Rosja nie osiągną porozumienia, Kaliningradowi grozi odcięcie prądu, pisze rosyjska gazeta „Izvestia”.
Prąd idzie przez Białoruś. Ta jednak odrzuca próby porozumienia z Rosją i nazywa rosyjskie dostawy elektryczności pirackimi oraz ostrzega, że może je przerwać w każdej chwili. 

Problemy zapoczątkowało zamknięcie elektrowni ignalińskiej na Litwie, która do tej pory zaopatrywała w prąd obwód kaliningradzki. Wcześniej deficyt energii elektrycznej w Kaliningradzie wynosił 26, a po zamknięciu elektrowni na początku stycznia wzrósł do 40 procent. Białoruski koncern energetyczny zagroził Rosji: „Mamy teraz więcej pracy i chcemy dostawać za nią pięciokrotnie więcej pieniędzy. Jeśli się nie zgodzicie – wstrzymamy dostawy".

Problem w tym, że wynegocjowanie dostaw prądu do Kaliningradu na swoich warunkach nie jest dla Białorusi celem samym w sobie. „Analitycy nie mają wątpliwości: nasza energia elektryczna Białorusi w gruncie rzeczy nie interesuje. Jej chodzi tylko o tanią ropę. A Kaliningrad w tym sporze stał się w zakładnikiem" – pisze rosyjska gazeta.  Ropa – to drugi punkt sporny w stosunkach między Mińskiem i Moskwą. Rosja zapowiada likwidację wszelkich zniżek na ropę, którą Białoruś reeksportuje na Zachód po cenach rynkowych. „Jak tylko porozumieją się co do ropy, problem dostaw prądu sam się rozwiąże" – ocenia szanse na rozstrzygnięcie sporu analityk biura maklerskiego IK BKS Liubov Nikitina.

KP