Białoruś: obywatele! Dla dobra kraju jedzcie karpie

Białoruś: obywatele! Dla dobra kraju jedzcie karpie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władze Mińska chciałyby, by mieszkańcy stolicy jedli w restauracjach więcej ryby słodkowodnej, a zwłaszcza karpia, choć rekomendowana jest też tołpyga i szczupak. Wystosowały w tej sprawie specjalne pismo do urzędników odpowiedzialnych za żywienie zbiorowe. To kolejny administracyjny sposób na wspieranie miejscowej produkcji - władze kraju starają się bowiem ograniczyć import. Również w poszczególnych obwodach w sklepach spożywczych dominują produkty wytworzone na miejscu nad sprowadzanymi z innych regionów.
"Komsomolskaja Prawda" ujawniła, że pismo mińskich władz zaleca, by w restauracjach, stołówkach i barach możliwie jak najczęściej pojawiały się dania z karpia i tołpygi. Władze proponują, by zakłady gastronomiczne organizowały specjalne "dni rybne" i przygotowywały na zamówienie faszerowanego karpia i szczupaka. Powód wystosowania listu wytłumaczył gazecie szef zarządu handlu we władzach Mińska Paweł Kazłou. - Mamy dużo ryby i to dobrej - wyjaśnił. Podkreślił też, że pismo nie  zawiera żądania, by włączać więcej ryby do jadłospisu, a jedynie taką rekomendację.

Stołeczni restauratorzy, do których dotarł dziennik, różnie ocenili inicjatywę. Szef jednego z dużych lokali wskazuje, że ma w menu i sandacza zapiekanego z grzybami, i faszerowanego karpia i rybną zupę, uchę, z białoruskich ryb. Właścicielka innego lokalu uważa, że  karp jest drogi w porównaniu z rybą morską, w wersji faszerowanej - pracochłonny i "dzień karpia" byłby dla  jej firmy tylko "dniem pracy i straty". Ankietowani przez gazetę mińszczanie podsuwają jeszcze inne pomysły wspierania krajowych producentów. Proponują, by w restauracjach organizować dni innych dań, tradycyjnych w białoruskiej kuchni: dzień ziemniaka, z którego można przygotować ponad sto dań, dzień blinów, placków ziemniaczanych, czyli draników, czy dzień kaszy. Pojawiła się też propozycja dnia książki w języku białoruskim, zwłaszcza dziecięcej. - Niech te wydania choć raz w tygodniu wystawiają w sklepie na najbardziej widoczne półki i proponują, by je kupić! Przecież mamy niezłe współczesne książki w języku białoruskim, ale z jakiegoś powodu są one tak schowane, że nie od razu je zobaczysz - proponuje tłumaczka Marija.

W niespełna dwumilionowym Mińsku po białorusku w domu mówi niecałych 6 procent mieszkańców. W księgarniach po  białorusku dostępna jest głównie klasyka literatury i książki historyczno-krajoznawcze, w pozostałych dziedzinach dominują wydania rosyjskojęzyczne. Również w wersji rosyjskiej znana jest światowa literatura dziecięca.

PAP