Wosztyl nie lądował brawurowo

Wosztyl nie lądował brawurowo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Porucznik Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, którym na uroczystości w Katyniu lecieli dziennikarze i który lądował w Smoleńsku przed rządowym tupolewem, nie złamał procedur, lądując w gęstej mgle, pisze "Nasz Dziennik".
Rzecznik dyscyplinarny 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego uniewinnił pilota, uznając że decyzja o lądowaniu nie zapadła poniżej 100 m. wysokości. Postępowanie dowiodło, że piloci widzieli światła i pas startowy lotniska, gdy byli na wysokości 130 metrów.

Decyzja o uniewinnieniu w postępowaniu dyscyplinarnym uprawomocniła się, natomiast wciąż trwa śledztwo Prokuratury Wojskowej w  Warszawie. W lutym br. dowódca Sił Powietrznych gen. Lech Majewski złożył tam doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez naruszenie przepisów wykonywania lotów.

Jak deklaruje rzecznik Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz, nie było to doniesienie przeciwko komuś. Chodziło o sprawdzenie przez upoważnione do tego organy, czy  przypadkiem nie zostało złamane prawo, tłumaczy Kupracz.

Naczelna Prokuratura Wojskowa zaznacza, że decyzja rzecznika dyscyplinarnego 36. specpułku nie będzie miała żadnego wpływu na  postępowanie prokuratorskie, gdyż są to dwa zupełnie inne postępowania.

pap