Sukcesy NATO w Afganistanie? Tak - na papierze

Sukcesy NATO w Afganistanie? Tak - na papierze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pracujący w Kandaharze statystycy - Alex Strick van Linschoten oraz Felix Kuehn - przeprowadzili badania dla Afghanistan Analysts Network, w czasie których sprawdzili codziennie oświadczenia prasowe ISAF dotyczące operacji typu "zabić lub schwytać" prowadzonych pomiędzy grudniem 2009 roku, a wrześniem 2011 roku. Wynika z nich, że sukcesy jakimi chwali się NATO mogą być mocno wyolbrzymione i zaciemniać prawdziwy obraz przebiegu konfliktu w Afganistanie.
Statystyki pokazują np. że naloty, w których ginęli talibańscy "liderzy", przynosiły osiem innych ofiar pomimo, że nie było to założeniem działań. Raport wskazuje również, że informacje trafiające do amerykańskich mediów podają wyższą liczbę zabitych lub pojmanych talibańskich przywódców, podczas gdy w oryginalnych oświadczeniach prasowych ta liczba jest z reguły niższa. Dla przykładu "USA Today" podał w marcu 2011 roku, że "naloty wyeliminowały 900 talibańskich przywódców" pomiędzy lipcem 2010 roku i marcem 2011. Statystycy wyjaśniają jednak, że w tym czasie schwytano jedynie 215 przywódców, zabito 95 z nich, oraz pojmano 180 osób ułatwiających im działania. "Nawet jeśli założymy, że ci opisani jako 'przywódcy' i 'osoby ułatwiające działania' byli tymi, którymi ISAF myślał, że są, to i tak wciąż brakuje nam 400 osób" - czytamy w raporcie.

W równie sceptyczny sposób sukcesy NATO w Afganistanie przedstawia sporządzony we wrześniu przez organizację Open Society Foundations raport zatytułowany "A Knock on the Door", stwierdzający, że w akcjach ISAF giną duże ilości cywilów, co nie służy poprawie wizerunku wojsk koalicyjnych. - Naloty są o wiele bardziej bezceremonialną bronią niż każe nam się wierzyć, a do tego często rządzi nimi przypadek - oceniła współautorka raportu Erica Gaston. - Podstawowym zażaleniem, które słyszymy w całym kraju jest to, że wszyscy ludzie znajdujący się w miejscach nalotów są potem przetrzymywani. Nawet jeśli mają tylko pobieżne związki z rebeliantami, nawet jeśli tylko dali im jedzenie, albo są ich rodziną. A to właśnie te naloty tworzą wizerunek międzynarodowych sił i rządu w Kabulu - dodała.

Wojsk koalicji broni rzecznik prasowy ISAF pułkownik Gary Kolbe twierdzący, że niezgodności w statystykach są łatwe do wytłumaczenia. - Te liczby podawane przez ISAF w oświadczeniach prasowych nie mają na celu podawać całkowitej historycznej dokumentacji każdego działania odbywającego się na froncie - przekonywał rzecznik ISAF-u dodając, że bardziej szczegółowe i dokładne dane zostają przekazane amerykańskiemu Kongresowi, dowództwu NATO i ONZ.

kk