„Organizacja Narodów Zjednoczonych opublikowała w tym tygodniu duży raport, który mówi między innymi, że ponad milion gatunków roślin i zwierząt jest zagrożonych wyginięciem. Musimy więc podjąć działania, aby uświadamiać innych. Wyszliśmy na ulicę, aby zapytać ludzi, czy martwią się szczególnie o jeden zagrożony gatunek – „homo sapiens”. Homo sapiens to oczywiście ludzie. Zapytaliśmy więc ludzi, czy troszczą się o wyginięcie ludzi” – czytamy w opisie materiału udostępnionego na youtubowym kanale Jimmy'ego Kimmela. Odpowiedzi przechodniów okazały się co najmniej zaskakujące.
Wyglądał jak „goryl”
Młody mężczyzna pytany o to, czy homo sapiens jest wart ocalenia, odpowiedział twierdząco. Postanowił nawet uzasadnić swoją opinię. – Wiele zwierząt, które już wyginęły, były w przeszłości niesamowite, jak na przykład dinozaury – powiedział. – Pewnego dnia spojrzymy w przeszłość i pomyślimy: O nie, nie ocaliliśmy homo sapiens. Więc możemy je teraz uratować – dodał.
Jeszcze ciekawsza była odpowiedź czarnoskórej kobiety. – Nie wiem czym jest homo sapiens, ale jeśli ma wyginąć, to bardzo smutne. Ale tak właściwie to mnie to nie obchodzi – stwierdziła. Kolejna z kobiet została zapytana o to, czy kiedykolwiek widziała homo sapiens. – Tak, widziałam jednego w zoo – powiedziała. Doprecyzowała tez, że wyglądał jak „goryl”. W odpowiedziach przechodniów pojawiły się się również interesujące pomysły. – Homo sapiens? Pozwólmy im umrzeć. Ocalmy ludzi – powiedziała ostatnia z bohaterek materiału.
Kid Rock został senatorem
Jimmy Kimmel znany jest z tego typu dowcipów i „wkręcania” niczego nieświadomych Amerykanów. Dzięki podobnym zabiegom udowadnia, jak bardzo nie są oni świadomi otaczającej ich rzeczywistości oraz jak słabo interesują się polityką. W listopadzie ubiegłego roku wykorzystał fakt, że w kraju odbyły się wybory do Kongresu.
Jego współpracownicy przepytali mieszkańców stanu Michigan o odczucia po (zmyślonym) wybraniu artysty o pseudonimie Kid Rock na senatora. Niektórzy z rozmówców byli zaskoczeni, jednak po obejrzeniu przemówienia artysty (wygłoszonego w rzeczywistości na koncercie) uwierzyli w podawaną im informację. Życzyli powodzenia nowemu senatorowi i zachęcali go do występowania pod prawdziwym imieniem (które współpracownicy Kimmela również zmyślali, podając absurdalne kombinacje słów).
Czytaj też:
Wpadka polskiego „Vogue'a”. Chodzi o zmarłego aktora