Wypadek statku w Budapeszcie. Znaleziono ciała kolejnych turystów

Wypadek statku w Budapeszcie. Znaleziono ciała kolejnych turystów

Budapeszt
Budapeszt Źródło:Pixabay / hpgruesen
Po ponad tygodniu od katastrofy statku na Dunaju w Budapeszcie, wciąż trwają poszukiwania ciał turystów i członków załogi. Kilkanaście osób wciąż uważa się za zaginione, chociaż służby poinformowały ostatnio o postępach w przeprowadzanej akcji.

Po katastrofie statku przewożącego turystów z Korei Południowej stwierdzono śmierć siedmiorga osób. 19 innych, w tym członkowie załogi, zostali uznani za zaginionych. Południowokoreańska agencja Yonhap News przekazała, że w ciągu ostatnich trzech dni udało się wyłowić z Dunaju pięć ciał. We wtorek wyłowiono zwłoki, które utknęły w kadłubie wraku. Wstępna identyfikacja wykazała, że jest to 20-letni Koreańczyk.

Tego samego dnia znaleziono ciała dwóch innych mężczyzn. Topielców wyłowiono około 50 kilometrów od Budapesztu. W środę ratownicy zlokalizowali kolejne zwłoki. Jeśli sekcja zwłok wykaże, że był to zaginiony turysta, to liczba ofiar śmiertelnych wzrośnie do 13. Wciąż 12 Koreańczyków uważa się za zaginionych. Trwają także poszukiwania ciał dwóch członków załogi.

twitter

Jak doszło do wypadku?

Ze wstępnych ustaleń wynika, że jednostka, którą płynęli turyści, 29 maja po godzinie 21 zderzyła się z innym promem na wysokości węgierskiego parlamentu. Wskutek zderzenia statek żeglugi śródlądowej zatonął. Agencja Reutera podkreśla, że w tym czasie nad Budapesztem była ulewa, a na rzece występowały silne prądy.

Na pokładzie statku znajdowało się 30 turystów z Korei Południowej, troje przewodników i dwóch członków załogi z Węgier. Udało się uratować siedmioro Koreańczyków. Z wody wydobyto zwłoki siedmiorga turystów. Los 19 osób od początku pozostawał nieznany. W nocy prowadzona była akcja ratunkowa, w której uczestnicząyli nurkowie wyposażeni w specjalistyczny sprzęt. Ekipa miała przeszukać kilka kilometrów rzeki.

Węgierskie media cytują przedstawicieli służb, którzy twierdzą, że z każdą godziną malały szanse na odnalezienie kogoś żywego. Akcję ratunkową utrudniały silne prądy i podwyższony poziom wody w Dunaju. Ponieważ ratownicy spodziewali się, że ciała ofiar mogły zostać przeniesione w takich warunkach na duże odległości, wstrzymany został ruch na części Dunaju.

Czytaj też:
TASS: Przyczyną katastrofy smoleńskiej był błąd pilotów