– Mimo tego, że na ulicy mamy dwa miliony ludzi, którzy chcą zademonstrować swoje niezadowolenie, swoje oczekiwania wobec Chin kontynentalnych i rządu, to jednak mam wrażenie, że wszystko odbywa się w sposób niezwykle stonowany, pokojowy. Chociażby biorąc pod uwagę skalę tego zjawiska – powiedziała w rozmowie z Polsat News Anna Mucha. Aktorka odwiedziła niedawno Hongkong, gdzie od kilku miesięcy trwają antyrządowe protesty.
Zdaniem celebrytki demonstranci są do protestu bardzo dobrze przygotowani. – W momencie, kiedy wjechałam do Hongkongu, dostałam rozpiskę w jakich godzinach, w jakich miejscach należy się spodziewać protestów – wyjaśniła. – Protestują głównie młodzi ludzie, do 25. roku życia. Protestują przy olbrzymim wsparciu społeczeństwa. Ta sytuacja nie wygląda dobrze, ale ci młodzi ludzie, którzy protestują, mnie wzruszyli. Z naszej perspektywy protesty to chwilowa niedogodność, bo zostaliśmy dłużej w Hongkongu, a oni walczą o całe swoje życie – tłumaczyła. – Tak naprawdę najważniejszą rzeczą w tym proteście jest fakt, że oni protestują przeciwko zmianie prawa, które powodowałoby, że jeżeli osoba jest podejrzana o popełnienie przestępstwa, może być aresztowana i wysłana do Chin – dodała.
Protesty w Hongkongu
Trwające od kwietnia protesty przeciwko projektowi zmian w ustawie ekstradycyjnej, pozwalającej na przekazywanie mieszkańców Hongkongu do Chin kontynentalnych, pogrążyły region autonomiczny w największym kryzysie politycznym od jego przyłączenia do Chin w 1997 r. Pod presją masowych demonstracji władze zawiesiły prace nad projektem, ale nie wycofały go całkowicie, czego domagają się protestujący. Kontrowersyjna ustawa wzbudziła obawy międzynarodowych organizacji o wolność i prawa człowieka w Hongkongu.
W niedzielę 18 sierpnia w Hongkongu odbył się kolejny, tym razem pokojowy protest mieszkańców przeciwko sprzyjającym Chinom władzom regionu. Organizatorzy mówią nawet o 1,7 mln demonstrantów, a miejscowa policja szacuje ich liczbę na 128 tys. Organizatorom protestu, Obywatelskiemu Frontowi Praw Człowieka, odmówiono zgody na marsz przez miasto, ale policja zezwoliła na niedzielną demonstrację w Victoria Park. Po oficjalnym zakończeniu manifestacji część jej uczestników zablokowała ulicę Harcourt Road, jednak demonstranci rozeszli się po ostrzeżeniach ze strony policji i nie doszło do starć. Chiny, które w pobliskim Shenzhen zgromadziły liczne siły, które mogą być wykorzystane do tłumienia demonstracji, porównały protesty do działalności terrorystycznej. Pekin ostrzegał, że „nie będzie siedział i patrzył”, jeśli rząd Hongkongu straci kontrolę nad sytuacją.
Czytaj też:
Była w sekcie Mansona, obejrzała film „Pewnego razu... w Hollywood”. Co o nim myśli?