47-letni Philip Kayes jeszcze 10 lat temu ważył 235 kilogramów. Lekarze ostrzegali, że mężczyzna jest tak otyły, że może nie dożyć 40 lat. Irlandczyk postanowił zmienić swoje życie, gdy u jego matki zdiagnozowano chorobę nowotworową. – Wtedy zrozumiałem, że to wszystko może się naprawdę źle skończyć. Bałem się o swoje życie. Choroba mamy przypomniała mi, że zdrowie jest najważniejsze. Wziąłem sobie do serca słowa lekarza, że moje narządy wewnętrzne są tak otłuszczone, że mogę wkrótce umrzeć. Poza tym bałem się, że jeśli coś mi się stanie, moja mama zostanie bez opieki – opowiadał.
Philip Kayes przyznał, że od zawsze miał problemy z nadwagą. Mężczyzna zaczął bardzo szybko przybierać na wadze w trakcie studiów. – To było błędne koło. Obawiałem się wyjść z domu, bo byłem zbyt gruby, a kiedy siedziałem w domu, jadłem coraz więcej i coraz bardziej tyłem. Unikałem spotkań towarzyskich, unikałem podróży, bo nie mieściłem się w samolotowym fotelu. Nie chciałem widzieć pogardliwych spojrzeń ludzi i kpiących uśmiechów oraz uwag na temat mojego wyglądu – podkreślał.
Teraz mężczyzna całkowicie zmienił swoje życie. W trakcie 10 lat zrzucił ponad 130 kilogramów. W trakcie swojej przemiany poznał miłość swojego życia – Nicole. – W końcu jestem szczęśliwy. Mam u boku ukochaną kobietę, podróżujemy i jesteśmy aktywni – stwierdził. 47-latek przyznał, że jego przemiana mogła uratować mu życie. – Kilka tygodni temu zachorowałem na COVID-19. Gdybym był tak otyły jak przed laty, mógłbym umrzeć, bo najprawdopodobniej w ogóle nie zakwalifikowałbym się do leczenia – wyznał.
Czytaj też:
Dieta to także kwestia kampanii? Jak dobry wizerunek wpływa na sukces w polityce
Schudł ponad 130 kg, przeszedł ogromną metamorfozę. „To uratowało mi życie, gdy zachorowałem na COVID-19”