We wtorek 1 grudnia József Szájer w specjalnym oświadczeniu przyznał, że to on był europosłem, którego belgijska policja nakryła podczas gejowskiej orgii w centrum Brukseli. Dwa dni później Onet skontaktował się z Davidem Manzheley’em, który był organizatorem wspomnianej seksimprezy.
Mężczyzna, który od dwóch lat organizuje tego typu wydarzenia, twierdzi, że pojawiają się na nich przyjeżdżający z Warszawy czterej politycy PiS-u. Jednocześnie Manzheley nie ujawnia ich nazwisk, tłumacząc, że proszono go o zachowanie dyskrecji.
Najpierw, jakieś półtora roku temu, skontaktowało się ze mną dwóch polityków PiS, którzy usłyszeli o moich imprezach od brukselskich znajomych. Potem odezwało się kolejnych dwóch, którzy dowiedzieli się o nich od kolegów z Niemiec — relacjonował Manzheley.
Z wersji, którą przedstawia mężczyzna, wynika, że politycy nie przyjeżdżają razem, a na seksimprezach pojawiają się 2-3 razy do roku. – Mamy polityków z Ukrainy, Francji, Niemiec, Holandii, Luksemburga, Szwajcarii czy Hiszpanii. Najczęstszymi gośćmi są jednak Polacy i Węgrzy – wyjaśniał dalej w wywiadzie dla Onetu.
Seksimpreza w Brukseli. W sprawę włącza się polska policja
W czwartek 3 grudnia dziennikarz RMF FM Patryk Michalski poinformował na Twitterze, jakie działania w związku z seksimprezą w Brukseli podjęła polska policja. „Policja w Wadowicach sprawdza, czy organizator słynnej seksimprezy w Brukseli m.in. z udziałem węgierskiego polityka, to poszukiwany od ponad roku Polak Dawid Manzheley” – poinformował dziennikarz.
Onet ponownie skontaktował się z Davidem Manzheley’em. Mężczyzna twierdzi, że to nie on jest poszukiwany przez policję, a inna osoba. 29-latek dodał, że w Polsce był dwa razy w 2011 i 2013 roku, a jego rodzina mieszka w Belgii.
twitterCzytaj też:
Orban komentuje seksaferę z politykiem Fideszu. „Nie do przyjęcia i nie do obrony”