W poniedziałek 1 marca francuscy sędziowie zdecydowali, że były prezydent jest winny przestępstwa korupcji i nadużywania wpływów politycznych. Byłego prezydenta oskarżano o próbę skorumpowania sędziego sądu kasacyjnego we Francji, wykorzystywanie wpływów oraz pozyskiwanie poufnych informacji. Sarkozy chciał zdobyć wiedzę na temat osobnego śledztwa, dotyczącego finansowych nieprawidłowości w jego partii. By łatwiej skłonić sędziego Gilberta Aziberta do współpracy, oferował mu pomoc w zdobyciu świetnie płatnej posady doradcy prawnego w księstwie Monako.
Prokuratura doprowadziła do tego, że 66-letni Sarkozy za swój czyn skazany został na karę więzienia. Z zasądzonych trzech lat, dwa zostały jednak orzeczone w zawieszeniu. Wyrok jednego roku pozbawienia wolności może jednak oznaczać, że Sarkozy najprawdopodobniej nie trafi fizycznie za kraty. We Francji powszechną praktyką jest umieszczanie w zakładach zamkniętych przestępców skazanych na co najmniej dwa lata więzienia.
Oskarżeni prezydent, sędzia i adwokat
Wśród oskarżonych znalazł się także adwokat Sarkozy'ego, Thierry Herzog oraz wspomniany sędzia Azibert. Tego pierwszego uznano za winnego złamanie etyki adwokackiej i tajemnicy adwokackie. Sędzia Gilbert Azibert został skazany za poplecznictwo. Podczas ogłaszania wyroku sędziowie podkreślali, że istniały „poważne dowody” na nielegalną współpracę pomiędzy prezydentem, jego prawnikiem i sędzią sądu kasacyjnego. Nicolas Sarkozy miał wydać Herzogowi dokładne instrukcje, co do sposobu przekupienia Aziberta. Mimo iż ten ostatecznie nie objął intratnej posady w Monako, już sama oferta o charakterze korupcyjnym w świetle francuskiego prawa wystarczyła do skazania całej trójki.
Koniec politycznej kariery Sarkozy'ego?
Wyrok przyjęty został w ciszy. Oskarżeni opuścili salę sądową bez udzielania jakichkolwiek wywiadów. Francuscy dziennikarze przewidują, że Nicolas Sarkozy odwoła się od poniedziałkowego wyroku. Werdykt są najprawdopodobniej storpeduje jednak jego plany dotyczące powrotu do wielkiej polityki i startu w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Francuscy Republikanie mają problem ze znalezieniem odpowiedniego kandydata, który rzuciłby wyzwanie Emmanuelowi Macronowi.
Sarkozy zapewniał o swojej niewinności
Polityk przed sądem zapewniał o swojej niewinności. Oświadczył, że „nigdy nie dopuścił się najdrobniejszego nawet aktu korupcji”. Z informacji publikowanych przez francuskie media wynika, że śledczy opierali się na rozmowach Sarkozy'ego z jego byłym prawnikiem, Thierrym Herzogiem. Nagrane rozmowy tej dwójki pochodzą z okresu 2013-2014. Początkowo miały służyć jedynie do zbadania, czy były prezydent przyjął niezgodne z prawem wpłaty od spadkobierczyni L'Oreal, Liliane Bettencourt. W rozmowach tych Sarkozy występował pod fałszywym nazwiskiem – Paul Bismuth.
Od czasu opuszczenia urzędu, Nicolas Sarkozy wciąż wikłany jest w kolejne procesy. Obronił się już w sprawie Bettencourt, ale wciąż ciążą na nim zarzuty dotyczące przyjęcia milionów euro z Libii na sfinansowanie jego kampanii prezydenckiej w 2007 roku.
Czytaj też:
Zaskakujące wydatki prezydenta Francji. Pałac Elizejski wydał 26 tysięcy euro na makijaż