Decyzja oddziału IKEI w holenderskim mieście Delf spowodowała burzę w mediach społecznościowych. Lokalni zarządcy giganta meblowego wprowadzili oznaczenia dla osób, które z powodów zdrowotnych nie mogły nosić maseczki na terenie sklepu. Takie osoby zostały poproszone o przyklejenie na ubraniu specjalnej, żółtej nalepki.
Holandia. Burza po decyzji IKEI ws. maseczek. Poszło o żółte nalepki
Celem IKEI miało być zasugerowanie innym klientom, że nie lekceważą obostrzeń związanych z koronawirusem. Dobre intencje holenderskiej placówki nie zyskały akceptacji internautów, którzy skrytykowali władze lokalu w Delf. Nieliczne głosy próbowały bronić IKEĘ podkreślając, jak męczące musi być wielokrotne tłumaczenie tego, że nie można nosić maseczki z powodów medycznych.
„Moja babcia, jako Żydówka, też była oznakowana żółtą opaską. To jest policzek dla wszystkich Żydów. Wstydź się, Ikea!” – skomentowała na Twitterze działaczka prawicowej partii Forum dla Demokracji Gewoon Petra. W sieci pojawiły się również nawoływania do bojkotu meblowego giganta. Kierownictwo IKEI wyraziło ubolewanie z powodu zamieszania.
IKEA przeprasza po krytyce
Władze sklepu zapewniły, że ich celem nie było wywołanie negatywnych emocji. Podkreślono, że noszenie naklejki było dobrowolne. Z kolei żółty kolor miał nawiązywać do obecnego logo szwedzkiego koncernu. Pomysł zaczął obowiązywać 6 maja, ale holenderski oddział IKEI wycofał się z niego po krytycznych głosach. Teraz osoby, które nie mogą nosić maseczki, będą musiały przedstawić specjalne zaświadczenie
Czytaj też:
Michał Pióro: W IKEA najważniejsi są ludzie