Tonący brzytwy się chwyta – tak można dziś ocenić działania Rosjan. Po udanej kontrofensywie Ukraińców w obwodzie charkowskim Moskwa się pogubiła. Ale to nie znaczy, że stała się mniej groźna. Wręcz przeciwnie. Rosną obawy użycia broni atomowej. Wprawdzie nie na pełną skalę, ale nie jest to już tylko straszenie Czarnym Ludem. Siedem miesięcy wyniszczającego konfliktu zrobiło swoje
Broń jądrowa, o której mówi się na wschodzie całkiem na serio to ładunek, jaki Rosja mogłaby zdetonować w powietrzu czy w wodzie odcinając na przykład Ukrainę od zasilania w energię elektryczną. Władimir Putin pogubił się już w swojej narracji – warto przypomnieć, że tylko on powiedział o częściowej mobilizacji w Rosji. W oficjalnych dokumentach wszystko wskazuje na pełną, a liczba osób jej podlegających jest objęta „tajemnicą państwową”. Efekt? Wysyp filmików z pijanymi na umór poborowymi, z których wielu wie, że są zwyczajnym mięsem armatnim w wojnie, której przecież nie ma, bo według Moskwy mamy do czynienia z operacją specjalną.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.