Przełamywanie muru

Przełamywanie muru

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wreszcie Polacy zaczynają się przebijać do establishmentu brukselskiego, wygrana w konkursie Jarosława Pietrasa może być bodźcem dla innych polskich dyplomatów i urzędników.
Jak do tej pory mieliśmy proporcjonalnie najniższy odsetek obsadzonych stanowisk unijnych. Podczas, kiedy Czechom i Węgrom - nie wspominając już o starych krajach unijnych - udawało się skutecznie promować swoich ludzi i obsadzać na wysokich stanowiskach, Polacy byli na szarym końcu.

Z jednej strony brakuje nam odgórnej promocji, lobbowania na rzecz kandydatów przez Warszawę. Brytyjczycy mają specjalistyczne firmy, które zajmują się przygotowywaniem merytorycznym i "przepychaniem" własnych kandydatów na unijne etaty. Polacy tymczasem do tej pory albo nie potrafili się dogadać (bo były sytuacje, kiedy o to samo stanowisko unijne ubiegało się dwoje polskich kandydatów!), albo byli zbyt pasywni.

Samym kandydatom też brakuje czasem śmiałości, by nie powiedzieć tupetu. Nie tak dawno temu znajomy z Komisji Europejskiej ze zdumieniem opowiadał mi, że Polki po studiach wyższych, ze znajomością kilku języków obcych starają się o posadę asystentki, zamiast uderzać na wyższą półkę. Ale to niecała prawda. Kilka tygodni temu grupa polskich kandydatów, która brała udział w unijnych konkursach na funkcjonariuszy, oskarżyła organizatorów konkursu o dyskryminację. Polacy zostali bowiem odseparowani od innych kandydatów, ich prace oceniano według całkowicie nieprzejrzystych kryteriów. W efekcie większość z nich, pomimo znakomitego merytorycznego przygotowania, nie zdała egzaminu. Tym samym limit stanowisk przysługujący Polsce, dalej nie został wyczerpany.

Dlatego tym ważniejsza jest wygrana Jarosława Pietrasa. Każda tego typu nominacja w pewnym sensie przeciera szlaki następnym a przede wszystkim sprawia, że sam fakt obsadzania Polaków na prestiżowych stanowiskach przestaje być czymś zaskakującym. Pietras jest w Brukseli doskonale znany; jako szef UKIE i wiceminister regularnie przyjeżdżał do Brukseli, zna działające tu mechanizmy i ma kontakty. Może jego wygrana sprawi też, że i w Warszawie zacznie się myśleć o promowaniu polskich kandydatów.