Khayelitsha jest jednym z wielu afrykańskich miast. Biedę i głód widać tu na każdym kroku. Jest jednak rzecz, która wyróznia to miejsce spośród innych. W każdą sobotę ponad 170 uczniów uczęszcza tu na zajęcia z wróżbiarstwa, zielarstwa, sztuczek magicznych, a także aktorstwa. Dzieci poznają tajniki świata czarów już od wczesnych lat przedszkolnych. Wiele lekcji i szkolnych zwyczajów wzorowanych jest na tych stworzonych przez J.K Rowling w książkach o Harrym Poterze. Nie jest to jednak taki sam Hogwart, jaki znamy z przygód Poterra. Głównym celem afrykańskiej szkłoły magii jest pomoc dzieciom z tamtejszych slumsów. - Dzieciom, które w większości pochodzą z najbiedniejszych warstw społecznych umożliwiamy start w nowe życie. Wychowujemy je, a przy tym dajemy ciekawy zawód - mówi David Gore, założyciel szkoły.
Nauka magii składa sie z dwóch etapów. Po pierwszych trzech latach uczniowie otrzymują dyplom magika juniora. Po następnych trzech absolwenci stają się pełnoprawnymi czarodziejami. - Zawód magika daje bardzo szerokie możliwości kariery. Wielu z naszych uczniów jest teraz aktorami, komikami. Co roku kilku z nich wyjeżdża na międzynarodowe zawody magiczne w Las Vegas. Często odnoszą tam sukces i zaczynają nowe życie w USA. Pozostali zostają w Afryce. Wielu z nich zarabia na życie robiąc pokazy w hotelech, na targach, przyjęciach zagranicznych turystów. Myślę, że to prawdziwa magia, jeżeli po kilku latach spotykam swoich absolwentów szczęsliwych, pewnych siebie i mogących utrzymać siebie i swoją rodzinę - mówi Gore. Patronami i sponsorami szkoły są jedni z najsłynniejszych czarodziejów na świecie Siegfried Fischbacker i Roy Horn.
ops/bcz