Imperialna norma

Imperialna norma

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zaskoczenie treścią filmu emitowanego przez rosyjską telewizję, a poświęconego udowodnieniu, że odpowiedzialność za agresję sowiecką na II Rzeczpospolitą ponosi Polska – jest, najdelikatniej rzecz ujmując – zaskakujące. Film Wadima Gasanowa to bowiem rosyjska norma, a nie jakieś odstępstwo od reguły, które mogłoby kogoś zaskoczyć.
Rosjanie, i to trzeba po prostu przyjąć, nigdy nie zrezygnowali z imperialnych zakusów i nigdy nie przeprowadzili rozliczenia z okupacyjną (a także kolonialną) przeszłością. Żywe w ich umysłach jest także leninowskie (Eric Voegelin powiedziałby, że gnostyckie) przekonanie, że każde działanie komunistycznego państwa jest dobre, służy bowiem rozszerzaniu rewolucji i wyzwalaniu narodów i jednostek z kajdanów kapitalistycznych oprawców. I dlatego zajęcie terenów Rzeczpospolitej, podobnie jak Litwy, Łotwy czy Estonii – nie może być uznane za agresję. Ono było wyzwalaniem, albo w najlepszym razie (to i tak postęp) obroną własnego bezpieczeństwa.

Tych głęboko zakorzenionych (w pewnym stopniu przedsowieckich) przekonań nie zmienił wcale upadek komunizmu. Ten ostatni dorzucił tylko do sowieckiej ideologii nieco symboliki przedrewolucyjnej i wymusił rezygnację z prostego odwoływania się do marksizmu-leninizmu. I dlatego Gasanow zamiast snuć opowieści o wyzwalaniu znękanych przez polskich panów chłopach (głównie ukraińskich i białoruskich) przekonuje, że Stalin zaatakował Polskę, by bronić się przed naszą na niego ewentualną agresją.

Zrozumienie źródeł filmu nie powinno jednak oznaczać jego akceptacji. Polskie władze powinny bardzo konsekwentnie domagać się wyjaśnień i prosić o stanowisko w tej sprawie także premiera i prezydenta Rosji. Jeśli nie będziemy tego robić, może się okazać (za 15 czy 20 lat), że wyssane z palca opinie Wadima Gasanowa czy Eriki Steinbach staną się obowiązującą wersją historii. I to nie tylko w podręcznikach niemieckich czy rosyjskich, ale także europejskich czy polskich.