UE tworzy własną dyplomację

UE tworzy własną dyplomację

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kraje członkowskie porozumiały się w sprawie założeń ustanawiających nowy, kilkutysięczny unijny korpusu dyplomatyczny, który będzie podlegał wysokiemu przedstawicielowi UE ds. polityki zagranicznej po wejściu w życie Traktatu z Lizbony - poinformowała w imieniu szwedzkiego przewodnictwa minister ds. europejskich Cecilia Malmstroem.

- Mamy już porozumienie w sprawie ram tej służby. Potem to do przyszłego wysokiego przedstawiciela będzie należało, by je sfinalizować i przedstawić - nie później niż w kwietniu - bardziej szczegółową propozycję" - powiedziała Malmstroem.

W służbie wysokiego przedstawiciela

Europejska Służba Działań Zewnętrznych (ESDZ) ma podlegać wysokiemu przedstawicielowi UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. Dziś funkcję tę sprawuje Javier Solana. Wraz z wejściem w życie traktatu wysoki przedstawiciel będzie jednocześnie wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej. Wśród kandydatów do schedy po Solanie na to stanowisko najczęściej wymienia się szefa dyplomacji Wielkiej Brytanii Davida Milibanda, Szwecji Carla Bildta, byłego sekretarza generalnego NATO Jaapa de Hoop Scheffera i fińskiego komisarza ds. rozszerzenia Olli Rehna.

Quasi-instytucja doradcza

ESDZ ma być quasi-instytucją z własnym budżetem, podzieloną na departamenty wyznaczone według tematyki bądź klucza geograficznego (np. zajmujący się regionem kaukaskim). Zadaniem ESDZ jest pomóc wysokiemu przedstawicielowi w zapewnieniu spójnego działania UE w polityce zewnętrznej, ale jego decyzje będą musiały aprobować z jednej strony kolegium komisarzy w KE, a z drugiej kraje członkowskie w Radzie UE. W kompetencjach Komisji Europejskiej pozostaną handel zagraniczny i polityka rozwojowa. Polityka rozszerzenia UE, a więc negocjacje z krajami kandydującymi, także pozostanie głównie domeną KE, ale jej przedstawicielstwa na Bałkanach czy w Turcji przekształcą się w "delegacje UE" podlegające wysokiemu przedstawicielowi.

Armia dyplomatów

Ani Traktat z Lizbony, ani założenia nie mówią, jak liczna ma być służba; będzie to przynajmniej kilka tysięcy osób, zważywszy że obecnie w rozsianych po świecie różnych 120 przedstawicielstwach Komisji Europejskiej w krajach i organizacjach międzynarodowych oraz tzw. biurach łącznikowych Rady UE w Nowym Jorku i Genewie pracuje łącznie około 5 tys. osób. To te połączone dotychczasowe przedstawicielstwa KE i biura Rady UE - jak czytamy w dokumencie - staną się delegacjami UE, swoistymi "ambasadami", w których kierownicy będą odpowiedzialni przed wysokim przedstawicielem.

Do kwietnia 2010 r. wysoki przedstawiciel ma przygotować szczegółowy projekt organizacji i działania ESDZ, który potem będzie musiała zatwierdzić Rada ministrów UE, po zasięgnięciu opinii Parlamentu Europejskiego. Co do budżetu, to dokument uzgodniony przez kraje zastrzega jedynie, że powstanie służby nie może doprowadzić do nadmiernego wzrostu wydatków.

PAP, arb