Kongresmeni krytykują afgańską strategię Obamy

Kongresmeni krytykują afgańską strategię Obamy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Troje kluczowych członków kierownictwa ds. polityki bezpieczeństwa w administracji prezydenta USA Baracka Obamy broniło nowego planu wojny w Afganistanie przed krytyką ze strony obu partii w Kongresie. Minister obrony Robert Gates, przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów admirał Mike Mullen i sekretarz stanu Hillary Clinton składali wyjaśnienia przed senacką Komisją Sił Zbrojnych w sprawie ogłoszonego przez Obamę planu wysłania do Afganistanu dodatkowych 30 tysięcy żołnierzy.
Demokratyczny przewodniczący komisji, senator Carl Levin wyrażał zastrzeżenia co do sensowności zwiększania liczby wojsk w sytuacji, gdy rządowa armia afgańska jest niewielka, słaba i nie może stać się - jak to określił - "partnerem" dla sił USA. Jego zdaniem, należy najpierw wyszkolić więcej wojsk afgańskich, a potem ewentualnie wzmocnić siły amerykańskie. Sceptycyzm Levina co do eskalacji militarnego zaangażowania USA w Afganistanie podzielają inni demokratyczni przywódcy, m.in. przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.

"Trzeba wygrać tę wojnę"

Gates odpowiedział krytykom, że zwiększenie liczby żołnierzy amerykańskich pod Hindukuszem jest niezbędne, aby odebrać inicjatywę z rąk talibów i odnieść zwycięstwo. - Odepchnięcie talibów jest konieczne, nawet jeśli ostatecznie nie wystarczy do pokonania Al-Kaidy. Porażka w Afganistanie oznaczałaby przejęcie przez talibów części lub większości kraju i prawdopodobne wznowienie wojny domowej - oświadczył. Szef Pentagonu poinformował również, że jego plan przewiduje powiększenie odpowiednio wyszkolonej armii afgańskiej do 170 tysięcy żołnierzy do lipca 2011 r.

Termin odwrotu nie jest pewny

Z kolei republikańscy politycy krytykują Obamę za wyznaczenie terminu ewakuacji wojsk z Afganistanu. Zdaniem Republikanów, podawanie harmonogramu wiąże ręce Amerykanom i może ośmielić do dalszego oporu talibów i Al-Kaidę. Na przesłuchaniach przed komisją senator John McCain, zeszłoroczny kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta, zapytał Gatesa, czy wojska będą wycofywane od lipca 2011 roku niezależnie od sytuacji militarnej w Afganistanie, a więc np. jeżeli kraj ten będzie nadal - jak obecnie - częściowo pod kontrolą talibów. Szef Pentagonu odpowiedział najpierw wymijająco, że lipiec 2011 r. to "tylko" data rozpoczęcia ewentualnego odwrotu. Naciskany przez McCaina, przyznał w końcu, że termin ten może ulec przesunięciu.

Będzie nowa strategia?

Gates oświadczył, że resort obrony "oceni" w grudniu 2010 roku - a więc za rok - czy wojska USA będą w stanie rzeczywiście zacząć wycofywać się z Afganistanu. Dał do zrozumienia, że zależy to od tego, czy armia i policja afgańska będą na tyle wyszkolone i silne, aby wkrótce zadania zapewnienia bezpieczeństwa swego kraju. - Jeżeli się okaże, że strategia nie działa i nie będziemy w stanie przekazać zadań armii afgańskiej w 2011 r., rozważymy ponownie samą strategię - powiedział. - Nie rzucimy po prostu tych facetów na głęboką wodę i potem się wyniesiemy - dodał, mając na myśli afgańskie siły bezpieczeństwa.

Podania terminu ewentualnego wycofania wojsk broniła na przesłuchaniach sekretarz stanu Hillary Clinton. Clinton zwróciła uwagę, że podanie wstępnego terminarza pobytu wojsk amerykańskich zmobilizuje rząd afgański, aby się zreformował - wiedząc, że Ameryka nie będzie mu pomagać wiecznie.

PAP, arb