Polscy archeolodzy odkryli złote denary

Polscy archeolodzy odkryli złote denary

Dodano:   /  Zmieniono: 
Złote monety z pierwszej połowy X wieku Polacy znaleźli w ruinach spalonego klasztoru chrześcijańskiego w Naqlun w egipskiej oazie Fajum Denary. Leżały w niewielkim glinianym naczyniu wyprodukowanym w Asuanie.
Część denarów z pewnością pochodzi z wieku X, bo widnieje na nich imię kalifa al-Muqtadira, panującego w latach 908-932. Znaleźliśmy 18 całych monet i 62 mniej lub bardziej pociętych, które służyły, jako złoty bilon - mówi prof. Włodzimierz Godlewski z Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW, od lat szef misji do Naqlun. Ich wartość? - Za 6-6,5 denara można było kupić w tamtych czasach w Fajum duży dom z ogrodem, mniejszy nawet za 2,5. Ceny tamtejszych ogrodów i domów sprzed ponad 1000 lat naukowcy znają dzięki archiwum dokumentów notarialnych, które odkryli w klasztorze 11 lat temu.

Stanowisko Naqlun (koptyjskie Nekloni) leży na pustynnych obrzeżach oazy Fajum. Znajduje się na nim koptyjski monastyr i ponad 80 eremów (pustelni) wykutych w V i VI wieku w niewysokich wzgórzach. Archeolodzy z CAŚ i Instytutu Archeologii UW badają je od 1986 roku. Klasztor został założony przez Koptów w połowie V wieku. Potężny pożar zniszczył go w pierwszej połowie X wieku.

- Szybko został odbudowany, ale nie w całości - opowiada prof. Godlewski. - Na części porzuconych ruin powstał w XII wieku cmentarz chrześcijański. - Przez te wszystkie lata zbadaliśmy już ponad 430 grobów w Naklun. Na tym  cmentarzu chowani byli prawdopodobnie chrześcijanie z islamskiej już wówczas oazy Fajum, zaprzyjaźnieni z mnichami - mówi prof. Godlewski.

Oprócz denarów badacze znaleźli także brązowy polykandylion, czyli rodzaj zawieszanego pod sufitem żyrandola, i kandelabr. Były też okucia z brązu i fragment aplikacji z kości słoniowej do niewielkiej, ale bardzo luksusowej szkatuły a także 12 kościanych zatyczek do spinania kodeksów, czyli ksiąg.

Prof. Godlewski: - Klasztor w Naqlun jest jednym z najbardziej niezwykłych. Funkcjonuje bez przerwy od połowy V wieku do dziś. Wprawdzie w naszych czasach popadł w zapomnienie, ale nie został opuszczony. Kiedy tam byliśmy w latach 80. żyło w nim zaledwie dwóch mocno zaawansowanych wiekiem mnichów. Dziś jest ich już ponad 40, młodych, a sam klasztor zamienił się w prężnie rozwijające się miejsce. To dlatego, że w końcu lat 90. biskup Fajum, widząc jak ważny jest ten monastyr - także z historycznego punktu widzenia - postanowił go rozbudować. Klasztor sam się utrzymuje. Prowadzi fermę strusi i kilka zakładów: stolarski, metalowy, płytek ceramicznych. Pracują w nich ludzie z zewnątrz. Całość nadzorują mnisi.

pLul, gazeta.pl