Brytyjczycy: po co nam te szczepionki?

Brytyjczycy: po co nam te szczepionki?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lobby występujące w obronie interesów podatnika TaxPayers Alliance oskarża brytyjski rząd o alarmistyczną reakcję w związku z zagrożeniem grypą A/H1N1. Zdaniem TA działania te kosztowały podatnika miliardy funtów, a wynikły z niewłaściwej oceny ryzyka. Tymczasem rząd zdecydował, że zlikwiduje w najbliższych dniach gorącą linię telefoniczną i portal z poradami, jak postępować w przypadku zarażenia wirusem A/H1N1.
- Oczywiście rząd powinien być w pogotowiu na wypadek zagrożeń dla zdrowia publicznego, ale w tym przypadku posunął się za daleko, obciążając podatnika dużym rachunkiem za zakup niepotrzebnych szczepionek - powiedział dyrektor TA Matthew Elliott. - Jest zupełnie niezrozumiałe, że można było podpisać tak wiele dużych kontraktów przy tak niewłaściwym rozpoznaniu zagrożenia - dodał. Brytyjski resort zdrowia zamówił 132 mln szczepionek przeciw nowej grypie, po dwie dla każdego mieszkańca Wysp. Wkrótce okazało się, że jedna szczepionka jest wystarczająca. Stosunkowo łagodny przebieg choroby zniechęcił wielu ludzi do szczepień. Szczepionki zaoferowano 17 mln ludzi z grupy zwiększonego ryzyka, ale faktycznie zaszczepiło się tylko 4,25 mln osób.

Rząd brytyjski rozesłał też do wszystkich gospodarstw domowych ulotkę informacyjną o tym, jak w prosty, zdroworozsądkowy sposób wystrzegać się infekcji, zalecającą m.in. mycie rąk i kasłanie w chusteczkę. Ulotka, portal, gorąca linia i plakaty informacyjne pochłonęły ok. 7 mln funtów. Ok. 500 mln funtów kosztowało przygotowanie zaplecza na wypadek epidemii, w tym magazynów do przechowywania szczepionek. Rachunku za szczepionki nie ujawniono, ale duży wzrost przychodów i zysku odnotowały w ubiegłym roku obrachunkowym koncerny GSK i AstraZeneca.

PAP, arb