Kubański opozycjonista do Wałęsy: niech pan złoży kwiaty na moim grobie

Kubański opozycjonista do Wałęsy: niech pan złoży kwiaty na moim grobie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. A. Jagielak /Wprost)
Guillermo Farinas, Kubański opozycjonista, który od 15 dni prowadzi absolutną głodówkę (nie je i nie pije) i z powodu skrajnego wycieńczenia organizmu trafił do szpitala w rozmowie telefonicznej z Lechem Wałesą poprosił o to, by polski prezydent pomodlił się na jego grobie. - Kuba potrzebuje męczenników - przekonuje Kubańczyk.
Wałęsa zadzwonił do Farinasa by spróbować nakłonić go do wstrzymania protestu, który poważnie zagraża życiu mężczyzny. - Kuba potrzebuje przywódców takich jak pan - tłumaczył Wałęsa. Farinas jest jednak nieugięty, a władze Kuby stwierdzają w całej sprawie tylko tyle, że "jeśli ktoś nie chce jeść, nie można go do tego zmuszać". Farinas swoim protestem chce przyciągnąć uwagę międzynarodowej opinii publicznej do problemów Kuby. Wałęsa starał się przekonać Farinasa, że już osiągnął swój cel. Farinas protestuje m.in. przeciwko zaprzeczaniu przez władze wyspy, że w więzieniach siedzą osoby skazane z powodów politycznych.

- Darzę Pana wielkim podziwem, szanuję Pana, Pańską opinię i to, co zrobił Pan dla Polski, ale nie mogę przerwać strajku głodowego. Wybrałem ten sposób walki z totalitaryzmem, walki o wolność na Kubie i muszę być konsekwentny. Jeżeli umrę, proszę Pana tylko o to, by złożył Pan kwiaty na moim grobie, gdy Kuba będzie wolna - zakończył rozmowę z Wałęsą Farinas. Za jego przykładem idą już kolejni opozycjoniści - kilku więźniów podjęło już strajki głodowe.

"Gazeta Wyborcza", arb