Unia energetyczna

Unia energetyczna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli eurodeputowani z innych krajów nie "rozmiękczą" projektu rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw energii, wówczas będzie to dobry krok we właściwym kierunku. Właściwym kierunku, czyli budowania rzeczywistej polityki bezpieczeństwa energetycznego, o którą Polska od samego początku swego członkostwa w Unii Europejskiej zabiega.
Faktem jest, że jeśli Polska jest wewnątrz Unii identyfikowana z jakimiś projektami i ideami, to są to na pewno bezpieczeństwo energetyczne i polityka wschodnia, które to koncepcje zresztą w pewnym stopniu są ze sobą zbieżne. O ile jednak polityka wschodnia może liczyć jedynie na poparcie krajów z naszej części Europy, o tyle bezpieczeństwo energetyczne przynajmniej teoretycznie jest ważne dla wszystkich krajów członkowskich. Zastrzegam, iż przynajmniej teoretycznie, bo są we wspólnocie kraje, mające maksymalnie zdywersyfikowane źródła dostaw energii i niezależne od Rosji (Wielka Brytania, ale też dzięki elektrowniom jądrowym Francja). Dla większości krajów unijnych głównym dostawcą gazu jest jednak Rosja. A kilka z rzędu ukraińsko-rosyjskich kryzysów gazowych (bo przecież nie tylko ubiegłoroczny, ale też np. z 2006 roku) pokazało, że Rosja nie jest w pełni przewidywalnym partnerem. Stąd konieczne jest wypracowanie mechanizmów na wypadek kryzysu. Zmniejszenie z wymogu ograniczenia z 20 do 10 proc. dziennego importu gazu (wymaganego do ogłoszenia sytuacji kryzysowej) jest dobrym posunięciem, nawet jeśli ma dotyczyć przynajmniej dwóch krajów unijnych. Ważne też, by to Komisja Europejska w takich sytuacjach
zajmowała się koordynacją sytuacji.

Pozostaje tylko trzymać kciuki, by rozporządzenia nie spotkał los tzw. dyrektywy usługowej, która za sprawą poprawek poselskich utraciła większość sensownego, pierwotnego wydźwięku.