Rompuy daje szansę Serbii, obawia się o Kosowo

Rompuy daje szansę Serbii, obawia się o Kosowo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy odwiedził w poniedziałek Serbię, Słowenię i Chorwację. W czasie wizyty wyraził zaniepokojenie sytuacją w Kosowie, dokąd udaje się we wtorek, i zadeklarował, że przyszłość państw bałkańskich leży w UE i NATO.

Państwa Bałkanów Zachodnich mają coraz mniej wiary w zapewnienia Zachodu o rozszerzeniu Unii, w sytuacji światowego kryzysu finansowego i przyjęcia od 2004 roku grupy 12 państw do UE. Podczas spotkania w Belgradzie z prezydentem Borisem Tadiciem przewodniczący Rady Europejskiej podkreślił, że Serbia ma przed sobą europejską przyszłość.

Z kolei Tadić wyraził niezadowolenie z powodu spowolnienia procesu integracji europejskiej, gdyż jego zdaniem "jak najszybsze wejście zachodnich Bałkanów do UE jest niezbędne dla ich przyszłości" - wynika z komunikatu wydanego przez gabinet serbskiego prezydenta. W Zagrzebiu Van Rompuy powiedział, że wejście Chorwacji do Unii Europejskiej pokaże innym krajom bałkańskim, iż też mogą osiągnąć ten cel.

Przystapienie Chorwacji do UE "da pozytywny sygnał innym państwom regionu, że akcesja jest osiągalna" - podkreślił. Chorwacja ma nadzieję na wejście do Unii w 2012 roku. Będzie drugim, po Słowenii, państwem postjugosłowiańskim w  UE.

Na spotkaniu z premierem Słowenii Borutem Pahorem przewodniczący Rady Europejskiej wyraził zadowlenie z aprobaty mieszkańców tego kraju w czerwcowym referendum dla rozwiązania na drodze arbitrażu sporu granicznego z Chorwacją. Wyraził opinię, że jest to przykład na to, że konflikty dwustronne mogą być rozwiązywane w  duchu europejskim.

Politycy rozmawiali także o sytuacji w Kosowie, dokąd we wtorek wybiera się przewodniczący Rady Europejskiej. W sobotę w podzielonej etnicznie Kosovskiej Mitrovicy podczas demonstracji kosowskich Albańczyków w tłum rzucono granat. Jeden Albańczyk zginął, a kilkunastu zostało rannych. W  poniedziałek rano także w Mitrovicy został postrzelony serbski deputowany.

PP / PAP