Nie możemy uciekać z Afganistanu

Nie możemy uciekać z Afganistanu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szybkie i nieprzemyślane wyjście z Afganistanu może dać Platformie Obywatelskiej wzrost poparcia wśród krajowych wyborców, ale jednocześnie doprowadzi do wyraźnego pogorszenia reputacji Polski w NATO i utrudni sytuację sił międzynarodowych ISAF.
Wyznaczenie przez nowo wybranego prezydenta Bronisława Komorowskiego daty wycofania polskich żołnierzy z Afganistanu na rok 2012 roku jest o tyle niebezpieczne, że stanowi efekt bieżącej gry politycznej – walki o głosy w kampanii prezydenckiej. Kiedy strategiczne sprawy bezpieczeństwa miesza się z doraźną polityką zazwyczaj nie wychodzi z tego nic dobrego. Niewątpliwie wycofanie się z Afganistanu byłoby przyjęte w polskim społeczeństwie z dużym zadowoleniem. Ale jeśli Polska zdecyduje się z Afganistanu wyjechać bez planu, stanie się drugą Hiszpanią, która dosłownie uciekła z Iraku po wyborach parlamentarnych w których tryumfował Jose Luis Zapatero.   

Przed publicznym podaniem do wiadomości daty oczekiwanego wyjazdu, Polska powinna przeprowadzić wstępne rozmowy ze swoimi sojusznikami z NATO i zasygnalizować chęć wyjazdu podając ogólne powody. Wtedy być może nasi partnerzy powiedzieliby – dobrze, ale zostańcie nie do 2012, ale do 2013 bo tego wymaga sytuacja. Lepiej zostać nieco dłużej, by ustabilizować Afganistan niż wycofać się przy pierwszej okazji, zostawiając sojuszników samych sobie. Teraz, gdy publicznie padła już data, politykom będzie niezmiernie trudno przesunąć ją o kolejny rok. A co jeśli rzeczywistość i sytuacja na froncie będzie tego wymagała?

Czy można wycofać się z Afganistanu nie psując relacji z Amerykanami? Oczywiście, ale wszystko sprowadza się do stylu. Ucieczka z prowincji, bez znalezienia zastępców, byłaby klęską dyplomatyczną Polski. Pomimo nacisków ze strony amerykańskiej dyplomacji i NATO, z Afganistanu wycofują się w przyszłym roku Kanadyjczycy. Australia chciałaby wyjechać w 2012 roku. Do sierpnia Holendrzy mają wycofać z Afganistanu 1600 swoich żołnierzy. Nawet bojowi Brytyjczycy mówią o wyjeździe – do 2015 roku. W tym ostatnim przypadku popełniono błąd podobny do tego, jaki stał się udziałem Polski – wycofanie ma nastąpić tuż przed wyborami parlamentarnymi. Szykuje się więc wyborcza batalia o Afganistan w Wielkiej Brytanii, która jak zawsze przysłoni zdrowy rozsądek.

Czy do 2012 roku sytuacja może na tyle ustabilizować się, by Polska mogła spokojnie i bez wyrzutów sumienia wycofać swoich żołnierzy? Według największych państw świata skupionych w G8, Afgańczycy będą mogli przejąć odpowiedzialność za większość swoich prowincji dopiero w 2015 roku. W tym także za prowincję Ghazni, która jest kontrolowana przez Polaków. Co stanie się, gdy Polacy wyjadą i nie będzie nikogo do ich zastąpienia? Z pewnością nie ułatwi to procesu budowy struktur afgańskiego państwa.

Istnieje duże ryzyko, że pod Hindukuszem wkrótce na placu boju pozostaną sami Amerykanie, którzy w odróżnieniu od Brytyjczyków, Kanadyjczyków, Polaków i Australijczyków muszą wziąć odpowiedzialność za Afganistan. Niemal pewne jest, że rozpoczęcie wycofywania sił amerykańskich od 2011 roku to plan nierealny. Równie nierealny co podana na początku kadencji Obamy data 2010 jako moment zamknięcia więzienia Guantanamo na Kubie. Sytuacja w Afganistanie jest dziś bardzo trudna i bezmyślne przywiązanie do dat nie może przynieść niczego dobrego ani Afganistanowi, ani NATO, ani Polsce.

Wniosek brzmi więc: skoro NATO spędziło w Afganistanie już siedem ciężkich lat, nie można zmarnować tej pracy i ofiary wielu żołnierzy. Opuszczenie Afganistanu bez względu na tamtejsze realia może doprowadzić do klęski całej misji. Jeśli już jednak wyjeżdżać to koniecznie z głową, a nie pod wpływem sondaży opinii publicznej.