Nieuchronność chińskiej potęgi

Nieuchronność chińskiej potęgi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Raport Pentagonu na temat zbrojeń Chin to kolejny dowód na to, że Stany Zjednoczone obawiają się utraty pozycji globalnego hegemona. Raport napisano w taki sposób, by temat podchwyciły media – szczególnie te, które szukają sensacji. Tymczasem tak naprawdę nie za bardzo jest się czym ekscytować.
Po pierwsze – raport nie odkrywa niczego nowego. Od co najmniej kilku lat amerykańskie służby wywiadowcze ostrzegają, że Chiny są coraz silniejsze, zarówno w wymiarze gospodarczym, jak i coraz częściej politycznym i wojskowym. To wyraźnie niepokoi Amerykanów, których dodatkowo niepokoi fakt, że Chiny zerwały rozmowy wojskowe z Waszyngtonem i utrudniają wspieranie militarne Tajwanu – jednego z głównych sojuszników Białego Domu w regionie.

Co wynika z raportu? Właściwie nic poza tym, że Chiny nie postępują tak jak chcieliby Amerykanie. Dla Waszyngtonu to wystarczający powód, by uznać Chińczyków za zagrożenie. Waszyngtonowi nie podoba się choćby mało stanowcza polityka Chin w kwestii zatrzymania atomowych programów Iranu i Korei Północnej. O ile tutaj Amerykanom przyznać można rację, to za hipokryzję uznać należy zarzut, że Chiny naruszają równowagę sił unikając rozmów i zagrażając suwerenności Tajwanu.

Faktycznie – Chiny cofnęły zaproszenie dla amerykańskiej delegacji i zerwały dwustronne rozmowy. Faktycznie – Chiny wycelowały swoje rakiety w Tajwan. Amerykanie zapominają jednak, że Tajwan jest uznawany przez Chiny za zbuntowaną prowincję, a nie za suwerenne państwo. Co więcej, sami Amerykanie zgodnie z porozumieniem z 1979 uznają Pekin za jedynego przedstawiciela chińskiego. Jeżeli ktoś narusza równowagę sił w regionie, to robią to właśnie Amerykanie, którzy dostarczają Tajwanowi nowoczesne uzbrojenie. To tak jakby Chiny wysyłały sprzęt wojskowy Kubie.

Nie ma dowodów na poparcie amerykańskiej tezy, że „Chiny znacząco rozbudowują swój potencjał rakiet balistycznych, co w pewnym momencie może zagrozić amerykańskiej dominacji na obszarze zachodniego Pacyfiku". Ostrzeżenie, że Chińczycy znacząco inwestują w siły zbrojne jest śmieszne, gdy zestawi się wydatki Pekinu na zbrojenia (około 78 miliardów dolarów) z tym ile wydaje Pentagon. USA wydają na armię, bagatela, około 600 miliardów. Jak na tak duże państwo, w którym siły zbrojne są przestarzałe, nie jest to duża suma.

Skąd więc amerykańskie obawy? Stany Zjednoczone zdają sobie sprawę, że na naszych oczach, powoli ale systematycznie, wyrasta mocarstwo, które choć nie jest demokratyczne, to jednak jest profesjonalnie zarządzane. Co gorsza, gdy Amerykanie muszą oszczędzać, Chińczycy zdają się mieć nieograniczone fundusze. Mają też lepszą reputację niż USA w wielu państwach na świecie – nie tylko w Azji, ale również Afryce czy Ameryce Południowej.

Raport Pentagonu nie jest więc ostrzeżeniem dla świata, lecz raczej potwierdzeniem obaw USA dotyczących coraz większej słabości supermocarstwa i nieuchronności zmiany w równowadze sił. Zastąpienia amerykańskiej hegemonii hegemonią Chin wydaje się być bowiem tylko kwestią czasu.