Obama radzi się Clintona, jak rozgrywać batalię z Republikanami

Obama radzi się Clintona, jak rozgrywać batalię z Republikanami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Barack Obama spotyka się w piątek po południu (czasu USA) z byłym prezydentem Billem Clintonem. Oczekuje się, że Clinton będzie mu radził, jaką politykę prowadzić po porażce Demokratów w niedawnych wyborach do Kongresu.
Demokraci stracili tam większość w Izbie Reprezentantów i będą mieli mniejszą przewagę miejsc w Senacie. Może to uniemożliwić Obamie przeforsowanie jakichkolwiek swoich inicjatyw bez poparcia Republikanów. Rady Clintona mogą być szczególne cenne, gdyż jako prezydent znalazł się on w podobnej sytuacji, kiedy w wyborach w 1994 r. jego Partia Demokratyczna straciła większość w obu izbach.

Po kilku przegranych wtedy potyczkach z GOP Clinton wybrał potem strategię tzw. triangulacji, czyli przyjęcia roli "arbitra" między obu partiami, co łączyło się z przesunięciem do politycznego centrum, aby zyskać poparcie umiarkowanych i niezależnych wyborców. Poszedł w tym celu na kompromis z Republikanami w niektórych sprawach, popierając na przykład reformę systemu zasiłków socjalnych, która znacznie ograniczyła ich skalę.

Obama na początku tego tygodnia ogłosił, że porozumiał się z  Republikanami w sprawie planu podatkowego, co odebrano jako sygnał, że  zamierza pójść śladem Clintona. Prezydent zgodził się na żądanie GOP, by Kongres przedłużył dla  wszystkich Amerykanów, a więc także najzamożniejszych, cięcia podatków uchwalone za rządów poprzedniego prezydenta George'a Busha. Poprzednio Obama - podobnie jak Demokraci w Kongresie - był stanowczo przeciwny przedłużaniu niższych podatków dla obywateli o dochodach powyżej 200 tysięcy dolarów rocznie. Argumentował, że  najbogatszym nie jest to potrzebne i że przywrócenie wyższych stawek podatkowych dla bogaczy przyniesie państwu dodatkowe 700 miliardów dolarów dochodu.

Plan ten jednak nie znalazł wystarczającego poparcia w Kongresie. Nawet niektórzy Demokraci z konserwatywnych stanów południa i zachodu zgodzili się z argumentacją Republikanów, że trzeba utrzymać niższe podatki dla wszystkich, bo podnoszenie ich w czasie powolnego wychodzenia z recesji hamuje wzrost ekonomiczny.

GOP szantażowała poza tym Obamę groźbą, że jeśli nie zgodzi się na cięcia podatkowe dla wszystkich, wygasną one automatycznie z nowym rokiem. Zagroziła też, że jeśli prezydent nie ustąpi, nie zgodzi się na przedłużenie świadczeń dla  bezrobotnych. Ustępstwo Obamy wywołało furię lewicowych Demokratów. Grożą oni cofnięciem mu poparcia w  przyszłych wyborach.

zew, PAP