Milicjant, cielęca mowa i burza na Ukrainie

Milicjant, cielęca mowa i burza na Ukrainie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Milicjant z drogówki w Odessie na południu Ukrainy może być ukarany za to, że podczas kontroli drogowej odmówił posługiwania się językiem ukraińskim, określając go mianem "cielęcego języka".
Dokonane przez kontrolowanego kierowcę telefonem komórkowym nagranie rozmowy z milicjantem, który odmówił posługiwania się językiem państwowym, trafiło najpierw do internetu, a w środę do ukraińskich mediów. - Nie rozumiem tej cielęcej mowy - oświadczył uwieczniony na  wideo funkcjonariusz drogówki, poproszony przez posługującego się językiem ukraińskim kierowcę o  wyjaśnienie przyczyny zatrzymania.

Przykład idzie z góry

Nagranie wywołało na Ukrainie gorącą dyskusję. Pojawiły się zarzuty, że obecne władze prowadzą "politykę rusyfikacji". Prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi wytykano "prorosyjskość". - Przykład znieważającego stosunku do języka państwowego idzie z góry - oświadczył Mykoła Tomenko, wiceprzewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy z opozycyjnego Bloku byłej premier Julii Tymoszenko.

- Brutalne zdarzenie, do którego doszło w Odessie świadczy nie tylko o tym, że w milicji pracują ludzie, którzy nie szanują języka ukraińskiego. Wielu wysokich funkcjonariuszy państwowych dało przykład, że można oficjalnie reprezentować na świecie państwo ukraińskie, brać od  tego państwa pieniądze, a jednocześnie go nienawidzić - powiedział Tomenko.

Znać i szanować język ukraiński

Na zachowanie odeskiego milicjanta zareagowali już jego przełożeni z MSW w Kijowie, którzy zapowiedzieli, że poniesie on konsekwencje służbowe. - Każdy pracownik milicji jest przedstawicielem organu państwowej władzy wykonawczej i z tego właśnie powodu powinien znać i  szanować język ukraiński - oświadczył wiceszef MSW Wiktor Ratuszniak.

Choć język ukraiński jest na Ukrainie jedynym językiem państwowym, mieszkańcy Odessy w życiu codziennym posługują się językiem rosyjskim. Podobnie jest w innych południowych i wschodnich regionach kraju. Zarzuty rusyfikacji, które pojawiają się od czasu dojścia do  władzy ekipy prezydenta Janukowycza, związane są z jednym z haseł wyborczych kierowanej przez niego Partii Regionów Ukrainy. Praktycznie przed każdymi wyborami - czy to  parlamentarnymi, czy lokalnymi - obiecuje ona wyborcom, że doprowadzi do  nadania językowi rosyjskiemu statusu drugiego, obok ukraińskiego, języka państwowego. Po wyborach głoszone przez partię Janukowycza hasło pozostaje niezrealizowane.

zew, PAP