- Wszyscy macie prawo do wyrażania swoich opinii, ale proszę was: ocalcie to, co zostało z Egiptu. Rozejrzyjcie się wokoło - apelował do zebranych na placu Tahrir demonstrantów gen. Hassan al-Roweny. - Manipuluje wami dużo ludzi - dodał Roweny. - Musimy oczyścić drogę na placu, konieczny jest przepływ ruchu. Ludzie mogą pozostać na Tahrir, ale nie na jezdni - tłumaczył generał. - Chcemy, by ludzie wrócili do pracy, a życie wróciło do normy - dodał. Gdy tłum zaczął skandować i wzywać do odejścia prezydenta Mubaraka, Roweny powiedział: "nie będę przemawiał wśród takich okrzyków", a następnie zszedł z podium.
Według telewizji Al-Dżazira do protestujących przemówił także generał Abdel Menim Khalil z naczelnego dowództwa armii. Na apel o opuszczenie placu, protestujący odpowiedzieli: "Nie odejdziemy, niech Mubarak odejdzie".
Zdaniem katarskiej telewizji, na plac Tahrir przybyło 500 protestujących z Suezu. Manifestujący zapowiedzieli kolejne demonstracje na niedzielę, którą nazwali "dniem męczenników". Egipscy Koptowie zaapelowali, by niedzielna msza została przeprowadzona na placu Tahrir.
PAP, arb
