Demonstranci, którzy po 18 dniach protestów zmusili w piątek Mubaraka do ustąpienia, domagają się, by armia, która przejęła władzę, przedstawiła jasny harmonogram okresu przejściowego. Jak zaznacza Abdullah Helmy, jeden z przywódców nowo powstałej Rewolucyjnej Unii Młodych, liczy się to, co o okresie przejściowym powiedzieli wojskowi. - Musimy mieć jasność ze strony wojska co do ram czasowych i te wypowiedzi rządu tylko prowokują ludzi i stawiają go w opozycji do armii. Staramy się wszystko uspokoić, ale oni wciąż nas prowokują - uważa Helmy.
Armia, która po ustąpieniu w piątek Mubaraka przejęła władzę, obiecała w sobotę przekazać ją pokojowo cywilnemu rządowi wybranemu w demokratycznych wyborach. Oświadczyła też, że szanuje żądanie demonstrantów, jednak wezwała ich, by wrócili do domów i normalnego życia.
Mimo ustąpienia Mubaraka, które było głównym żądaniem demonstrujących ludzi, wielu z nich zapowiedziało, że zamierza zostać na placu Tahrir, dopóki armia nie spełni swoich obietnic. Protestujący chcą m.in. zniesienia obowiązującego od 30 lat stanu wyjątkowego, zwolnienia więźniów politycznych oraz wolnych i sprawiedliwych wyborów.pap, ps