Niepodległa Palestyna jest wciąż daleko

Niepodległa Palestyna jest wciąż daleko

Dodano:   /  Zmieniono: 
Porozumienie pomiędzy Hamasem a Fatahem daje niewielką szansę na przełom na Bliskim Wschodzie. Przełom nie będzie bowiem możliwy jeśli Hamas nie zrezygnuje ze swojego radykalizmu.
Długi i krwawy impas polityczny w Palestynie jest powodem, dla którego porozumienie pomiędzy radykalnym Hamasem a umiarkowanym Fatahem, dotyczące powołania rządu jedności narodowej, musi cieszyć. Zjednoczenie Palestyńczyków daje przynajmniej cień szansy na lepszy los dla Palestyńczyków. Bez porozumienia Fatahu z Hamasem szanse na stworzenie palestyńskiego państwa byłyby równe zeru. A przecież to właśnie własne państwo jest celem Palestyńczyków.

Powodów do optymizmu nie ma jednak za wiele. Zapisy porozumienia i deklarowana dobra wola to jedno, a wykonanie i faktyczne intencje to drugie. Ile razy już obiecywano i wieszczono przełom w bliskowschodnich negocjacjach? Za każdym razem niewiele z tego, poza pięknymi słowami, wynikało. Zaledwie kilkanaście godzin po zawarciu najnowszej umowy Fatah oskarżył Hamas o utrudnianie wyjazdu ze Strefy Gazy przedstawicielom ugrupowania Mahmuda Abbasa. Z kolei Hamas stwierdził, że siły Fatahu dokonały serii aresztowań na obszarze Zachodniego Brzegu. Innymi słowy, wiele się zmieniło – a wszystko i tak pozostało po staremu.

Obecnie wszystko zależy od tego, czy sygnatariusze z obu stron gotowi są na ustępstwa oraz czy otrzymają odpowiednie wsparcie z zagranicy. Nie od dziś wiadomo, że w palestyńskim kotle aktywnie mieszają, wspierając różne ugrupowania: Irańczycy, Syryjczycy, Egipcjanie, Amerykanie, a także sami Izraelczycy, dla których sytuacja wydaje się w tym momencie korzystna. Izrael może przyjąć strategię wyczekiwania oznajmiając, że następny ruch należy do Palestyńczyków. Ponoć tajne rozporządzenie rządu izraelskiego nakłada na ministrów zakaz publicznego krytykowania porozumienia.

Nawet jeśli Palestyńczykom uda się stworzyć rząd zgody narodowej i zorganizować wybory - to i tak byłby to zaledwie pierwszy krok do porozumienia z Izraelem, bez którego Palestyna nie powstanie. Aby porozumienie takie było możliwe zmienić się musi Hamas, który wciąż nie uznaje legalności istnienia Izraela i za cel stawia sobie wypędzenie Żydów z palestyńskiej ziemi. I na razie – mimo porozumienia z Fatahem – nie zamierza akurat w tej kwestii zmieniać zdania. Aktualne pozostaje więc pytanie: jak dojść ma do negocjacji Izraela z palestyńskim rządem, w którym połowa ministrów chce zniszczenia swojego rozmówcy? Wbrew temu co mówią dziś przedstawiciele Hamasu, zmiana ich stanowiska jest konieczna, bo polityka to gra kompromisów. Tylko czy akurat ten kompromis nie będzie dla Hamasu zbyt wielki?