Sudan oskarżył Południe o pogwałcenie porozumienia pokojowego i zapowiedział, że okupacja Abyei potrwa, dopóki w regionie nie zostaną zagwarantowane stabilność i bezpieczeństwo. RB ONZ, której delegacja przybyła do Sudanu w niedzielę, zaapelowała do rządu Północy o niezwłoczne wycofanie sił z miasta i jego okolic. W oświadczeniu winą za walki obarczyła obie strony: Sudan Południowy zaatakował wcześniej konwój wojsk Północy, a Północ zaogniła konflikt, wkraczając do Abyei - napisano.
Rzecznik armii Sudanu Południowego Philip Aguer powiedział, że okupacja Abyei jest aktem wojennym ze strony Północy, ale na razie nie spotka się z reakcją Południa. Agencja AP zauważa przy tym, że potencjał militarny Południa nie dorównuje Północy.
USA nazwały okupację Południa "nieadekwatną i nieodpowiedzialną", a amerykańska ambasador przy ONZ Susan Rice określiła eskalację przemocy w Abyei jako "bardzo niebezpieczną". - Większość mieszkańców 20-tysięcznego Abyei opuściła miasto w środę i udała się na południe. Mamy doniesienia o uzbrojonych grupach szabrujących opuszczone budynki - poinformowała rzeczniczka ONZ Hua Jiang.
zew, PAP