Białoruś: uwięziony dziennikarz "Gazety Wyborczej" nie może rozmawiać po polsku

Białoruś: uwięziony dziennikarz "Gazety Wyborczej" nie może rozmawiać po polsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Poczobut (fot. Wikipedia)
Władze aresztu w Grodnie, w którym przetrzymywany jest korespondent "Gazety Wyborczej" na Białorusi Andrzej Poczobut, przerwały widzenie dziennikarza z ojcem, gdyż rozmawiali po polsku - poinformowało radio Swaboda. Widzenie przerwano po ok. 20 minutach. Tymczasem poprzednie spotkanie trwało ok. dwóch godzin.
Ojciec dziennikarza, Stanisław Poczobut, relacjonował w rozmowie z  radiem Swaboda, że przed spotkaniem z synem uprzedzono go, że "nie ma  prawa rozmawiać z nim po polsku, a jako obywatel Białorusi powinien rozmawiać po białorusku lub  rosyjsku". - A wcześniej spotykaliśmy się i dwie godziny mówiliśmy po  polsku - podkreślił. Dodał, że spytał syna o zakaz, a ten odparł, że "mamy prawo rozmawiać w ojczystym języku polskim, tylko władze aresztu traktują to w inny sposób".

W rozmowie z opozycyjną gazetą "Nasza Niwa" Stanisław Poczobut podkreślił, że w domu rozmawiają z synem po polsku, a po białorusku - z matką Andrzeja i jego żoną, Aksaną. Relacjonował następnie, że w czasie ostatniego widzenia dwa razy podchodził do nich strażnik, zwracając uwagę, że mówią po polsku, po czym wyprowadził go z sali widzeń. - Wszystko odbyło się w milczeniu -  dodał ojciec dziennikarza. Wspominał, że w czasie pierwszego spotkania w zeszłym tygodniu nikt nie  zabraniał mu rozmawiać po polsku z synem.

Proces 38-letniego Poczobuta ma rozpocząć się 14 czerwca przed sądem w Grodnie i będzie się odbywał przy drzwiach zamkniętych. Aksana Poczobut będzie mogła wysłuchać jedynie ogłoszenia wyroku. Dziennikarz, który jest też działaczem nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB), został oskarżony o  zniesławienie i znieważenie prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, za co grozi mu kara od dwóch do  czterech lat więzienia.

Szefowa ZPB Andżelika Orechwo powiedziała radiu Swaboda, że w  dniu procesu członkowie związku zamierzają przyjść przed sąd, by dać wyraz solidarności z  Poczobutem. - To nie jest zabronione, każdy ma prawo przyjść -  zaznaczyła.

PAP, arb