Wybory parlamentarne w BiH odbyły się ponad dziewięć miesięcy temu. Dwa poprzednie rządy kierowane były przez Muzułmanina i Serba i dlatego na czele obecnego gabinetu powinien stanąć Chorwat. Bośnia i Hercegowina, podzielona na Republikę Serbską i federację muzułmańsko-chorwacką, pogrążona jest w głębokim kryzysie politycznym od wyborów parlamentarnych z października 2010 roku; do tej pory nie udało się sformować centralnego rządu, zdolnego przeprowadzić reformy wymagane przez Unię Europejską.
Po czwartkowym nieudanym wyborze premiera kierujące państwem trzyosobowe Prezydium - składające się z Serba, Chorwata i Muzułmanina - ma osiem dni na wyznaczenie innego kandydata na szefa rządu. Media lokalne i analitycy twierdzą, że i ta kandydatura może być w głosowaniu we wrześniu odrzucona.
BiH boryka się ze skutkami światowego kryzysu ekonomicznego, który spowodował skurczenie się gospodarki w 2009 roku o 2,9 proc. i wzrost jej o jedyne 0,5 proc. w 2010 roku. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje w bieżącym roku wzrost PKB w Bośni na poziomie 2,2 proc. Według analityków niestabilność polityczna w tym kraju zniechęca potencjalnych inwestorów. Po wycofaniu się z BiH w 2009 roku ponad jednej trzeciej inwestorów zagranicznych, w ubiegłym roku nastąpił dalszy spadek inwestycji zagranicznych o około 50 proc. w stosunku do roku poprzedniego.
zew, PAP