Abchazja wybrała prezydenta. Gruzja: to farsa i atak Rosji

Abchazja wybrała prezydenta. Gruzja: to farsa i atak Rosji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksandr Ankwab oddaje głos w wyborach (fot. FORUM) 
Mieszkańcy Abchazji poszli 26 sierpnia do urn, by wybrać prezydenta separatystycznej republiki, którą Gruzja uważa za zbuntowaną część swojego terytorium. Rząd w Tbilisi nazwał wybory "farsą" i "cynicznym aktem" Rosji i "marionetkowego reżimu" w Suchumi. Wybory uznano już za ważne, wyniki będą znane 27 sierpnia.
Wybory, które monitorowało 108 obserwatorów, zorganizowano w trzy lata po tym, jak Rosja uznała niepodległość Abchazji i drugiego separatystycznego regionu Gruzji, Osetii Południowej, co stało się po kilkudniowej wojnie rosyjsko-gruzińskiej. Głosowanie trwało od godziny 8 do 20. O urząd prezydenta, po śmierci dotychczasowego przywódcy Siergieja Bagapsza, ubiegali się premier Siergiej Szamba, wcześniej wieloletni minister spraw zagranicznych republiki, przywódca opozycji i były premier Raul Chadżimba oraz wiceprezydent Aleksandr Ankwab.

Przedterminowe wybory prezydenckie rozpisano w Abchazji w związku ze śmiercią 62-letniego Bagapsza, który zmarł 29 maja w Moskwie w  następstwie powikłań po operacji płuca. Władze w Suchumi poinformowały, że frekwencja przekroczyła 60 proc. Nie odnotowano incydentów, a pierwsze wyniki zostaną ogłoszone rankiem 27 sierpnia.

Rząd w Tbilisi określił wybory mianem farsy. - Rosyjska okupacja Abchazji trwa i te tak zwane wybory prezydenckie to farsa - oburzał się minister ds. reintegracji Gruzji Eka Tkeszelaszwili. Rosja utrzymuje znaczne siły wojskowe w Abchazji i Osetii Południowej od czasu kilkudniowej wojny z Gruzją w sierpniu roku 2008. Zdaniem ekspertów Moskwa utrzyma swą pozycję lub nawet zwiększy swe wpływy po wyborach. - Bez względu na wynik, Rosja nie przegra - ocenił analityk z moskiewskiego Centrum Carnegie Andriej Riabow.

Poza Rosją niepodległość Abchazji i Osetii Południowej uznały jedynie Wenezuela, Nikaragua i Nauru.

PAP, arb