"Polacy nie powinni ingerować w sprawy Tybetu"

"Polacy nie powinni ingerować w sprawy Tybetu"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pałac Potala w Lhasie, oficjalna siedziba Dalajlamy do 1959 r. (fot. Wikipedia)) 
Stosunki Chin z Polską powinny być bardziej pragmatyczne niż polityczne - ocenił w rozmowie szef Wydziału Badań nad Europą Centralną i Wschodnią przy Chińskiej Akademii Nauk, prof. Kong Tianping przed wizytą prezydenta Bronisława Komorowskiego w ChRL.

Zdaniem eksperta z największej chińskiej instytucji naukowej, Polska obecnie jawi się Chinom jako jeden z ich ważniejszych partnerów w UE i  powinna odgrywać ogromną rolę w polepszaniu stosunków z całą Unią Europejską. - Chińscy intelektualiści znają historię Polski, powszechnie znany jest Chopin, czy Maria Skłodowska-Curie. Polska jest obecna w  świadomości tej warstwy społecznej i kojarzy się raczej dobrze -  powiedział Kong.

Zaznaczył, że wszelkie polskie komentarze na temat chińskiej polityki, głównie w kwestii praw człowieka czy Tybetu, odnotowywane w  chińskiej prasie, za każdym razem sprawiają, że Chińczycy myślą, iż  Polska nie jest przyjazna Chinom. - To bardzo delikatna i skomplikowana sprawa. Niektóre osoby komentują losy dysydentów w Chinach i mają oni oczywiście prawo do wyrażania swych myśli. Jednak wydaje mi się, że tego typu głosy, czy akcje nie  będą miały znaczącego efektu na Chiny - zauważył ekspert. - Nawet Ameryka nie jest w stanie wpłynąć na Chiny w wielu kwestiach, czy Polska myśli, że się jej się to powiedzie ?- pytał.

- Wydaje mi się, że zachodni politycy, w tym i polscy, nie powinni ingerować w te sprawy. Tak samo jak my nie ingerujemy w sprawę Śląska i  nie komentujemy głosów, które domagają się autonomii tego regionu -  ocenił prof. Kong. - Oczywiście jako kraj nie jesteśmy perfekcyjni, wciąż jesteśmy w  stadium wielkiej transformacji. Poza tym Chiny są gigantycznym krajem, którym nie jest łatwo rządzić - tłumaczył.

W jego opinii, podejmowanie tego typu drażliwych kwestii z pewnością nie sprzyja polepszaniu relacji dwustronnych. "Powinniśmy budować nasze stosunki raczej nie na politycznych, ale na pragmatycznych podstawach. Nie powinniśmy wytykać problemów lub ich tworzyć. Bądźmy konstruktywni w  naszych działaniach" - apelował profesor.

Jego zdaniem, wizyta Komorowskiego ma bardzo duże znaczenie, także ze  względu na to, że ostatnia wizyta polskiej głowy państwa miała miejsce w  1997 roku, a prezydent Hu Jintao odwiedził Polskę w 2004 roku.

Wizyta Komorowskiego oprócz wymiaru strategicznego i prestiżowego będzie miała wymiar ekonomiczny. W Pekinie przewidziane jest forum gospodarcze, a w Szanghaju inwestycyjne; w delegacji znajdzie się kilkudziesięciu polskich biznesmenów.

Jednak, według Konga, mimo rosnących wartości wymiany handlowej problemem jest duży deficyt po stronie polskiej. Według chińskich danych, wymiana handlowa między obydwoma krajami w 1989 r. miała wartość 0,9 mld dolarów, a w ubiegłym roku osiągnęła 11,1 mld dolarów. - Niby wymiana rośnie, ale rośnie też deficyt handlowy i jest to niepokojąca sprawa. Możliwe, że problem tkwi w odległości dzielącej obydwa kraje, albo w tym, że polscy biznesmeni wolą robić interesy z bardziej znajomymi krajami europejskimi - zauważył ekspert.

Profesor Kong Tianping twierdzi, że wizyta prezydenta i umowy zawarte ze stroną chińską mogą przyczynić się do poprawy tej sytuacji, ale nie wystarczą. Jak dodaje na koniec, potrzebna jest pogłębiona współpraca regionalna i bezpośrednia, mniej formalna wymiana przedsiębiorców.

eb, pap