Dobry rating Francji zaszkodzi Sarkozy'emu?

Dobry rating Francji zaszkodzi Sarkozy'emu?

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia
Strata przez Francję ratingu wiarygodności kredytowej AAA jest kolejną przeszkodą w reelekcji prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego - pisze francuska prasa. Według sondaży, rośnie poparcie dla skrajnie prawicowej Marine Le Pen i centrysty Francois Bayrou.

W ubiegły piątek amerykańska agencja ratingowa Standard&Poor's obniżyła najwyższą dotychczas notę Francji - AAA - do poziomu AA+. Ta  sama agencja zdegradowała też rating ośmiu innych krajów strefy euro oraz Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF). Jak podkreślają francuskie media, spadek oceny wiarygodności kredytowej Paryża przypadł na trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi, w których ma wystartować obecny szef państwa. - Agencje ratingowe wpraszają się do kampanii wyborczej - komentuje katolicki dziennik "La Croix". Według gazety, obniżenie noty Francji "osłabia Sarkozy'ego, przypartego do muru z jednej strony przez oceniany negatywnie bilans (jego kadencji), a z drugiej - przez jego nowe, mało popularne reformy".

Główny francuski dziennik ekonomiczny "Les Echos" uważa, że utrata potrójnego A jest "ciężkim ciosem dla Sarkozy'ego, gdyż do tej pory uzasadniał on słuszność swojej polityki (ekonomicznej) ostatnich dwóch lat zachowywaniem przez Francję najwyższej noty". Wraz z obniżeniem ratingu Francji - Nicolas Sarkozy utracił to, co miało być głównym argumentem jego kampanii - wizerunek prezydenta-protektora - pisze "Les Echos". Zdaniem tej gazety, na utracie ratingu nie skorzysta jednak w  wyborach główny konkurent prezydenta do Pałacu Elizejskiego, faworyt kwietniowo-majowych wyborów, socjalista Francois Hollande.

Według "Les Echos", obniżenie ratingu obciąża konto nie tylko centroprawicy Sarkozy'ego, ale także sprawującej wcześniej władzę lewicy, ponieważ - jak uważa dziennik - wszystkie te rządy pogłębiły zadłużenie państwa, za co "Francja musi wciąż płacić". Gazeta zauważa, że utrata AAA przez Francję może sprzyjać kandydatom formacji, które krytykują od dawna politykę gospodarczą dwóch głównych obozów sprawujących od dziesięcioleci na zmianę władzę we Francji. W tym kontekście jako "czarne konie" wyścigu wymienia się kandydatkę nacjonalistycznego Frontu Narodowego Marine Le Pen oraz szefa opozycyjnej centrowej partii MoDem Francois Bayrou.

Według ogłoszonego we wtorek sondażu Ipsos, Hollande i Sarkozy to  wciąż faworyci pierwszej, zaplanowanej na 22 kwietnia tury wyborów prezydenckich, z wynikiem odpowiednio 29 i 23 proc. Le Pen mogłaby liczyć - zgodnie z tym badaniem - na 18 proc. Najbardziej w ostatnich tygodniach zyskał Bayrou, na którego chciałoby głosować obecnie 14 proc. Przypomina się, że w poprzednich wyborach prezydenckich w 2007 roku zajął on trzecie miejsce z  zaskakująco dużym poparciem, prezentując się jako alternatywa dla  centroprawicowej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) z jednej strony i  dla Partii Socjalistycznej (PS). Jak zauważają komentatorzy, ciągły wzrost notowań sondażowych Le Pen i  Bayrou stawia pod znakiem zapytania uznawany dotychczas za pewny pojedynek Hollande-Sarkozy w drugiej turze.

eb, pap