Jeden z liderów Hamasu, Mahmud Zahar, udał się 10 marca do Egiptu, by starać się o wsparcie Kairu w wynegocjowaniu zawieszenia broni z Izraelem - podały palestyńskie media. Kair nie komentował doniesień o próbach mediacji w konflikcie. Dowódca sił zbrojnych Izraela Benny Gantz powiedział zaś, że jego kraj nie chce eskalacji konfliktu.
18 Palestyńczyków nie żyje
Starcia rozpoczęły się 9 marca, gdy izraelskie lotnictwo zabiło dwóch Palestyńczyków, w tym przywódcę radykalnej organizacji Ludowe Komitety Oporu w Strefie Gazy Zuhaira al-Kaisiego. Izraelska armia podała, że ugrupowanie przygotowywało atak terrorystyczny, który miał być przeprowadzony z półwyspu Synaj. W sumie od 9 marca popołudniu zginęło 18 Palestyńczyków, z czego 16 to bojownicy - podała agencja Reutera, powołując się na palestyńskie władze. Wśród zabitych 11 marca Palestyńczyków jest 12-letni Ajub Assila z obozu dla uchodźców Dżabalija na północy Strefy Gazy, który zginął w drodze do szkoły podczas izraelskiego ostrzału. Zginęli też 60-letni pracownik farmy i jeden bojownik.
Palestyńczycy zamykają szkoły
11 marca na regiony Eszkol i Aszdod oraz okolice miasta Beer Szewa w południowym Izraelu spadło ponad 30 palestyńskich rakiet; jedna z nich trafiła w pustą szkołę. Izraelskie władze zaleciły mieszkańcom obszarów, które leżą w zasięgu ostrzału rakietowego, by pozostawali w pobliżu schronów. 11 marca rano zamknięte były wszystkie szkoły, a także Uniwersytet Ben Guriona w Beer Szewie. Ze Strefy Gazy wystrzelono od piątku ponad 120 rakiet i pocisków moździerzowych; w Izraelu rannych zostało siedem osób, w tym dwie ciężko.
W Strefie Gazy brakuje prądu i leków
Wieczorem lokalne media podały, że Hamas stara się wypracować kompromis z pozostałymi ugrupowaniami. Jednak według agencji AP Islamski Dżihad i Ludowe Komitety Oporu odrzuciły ofertę zawieszenia broni. Tymczasem w Gazie sytuację pogarszają ciągłe przerwy w dostawach prądu spowodowane brakiem paliwa. 10 marca po raz trzeci w tym miesiącu przestała działać jedyna elektrownia w Strefie. Utrudnia to m.in. pracę szpitali, w których brakuje ponadto wielu leków i wyposażenia. Lekarze obawiają się, że nie będą w stanie przyjmować więcej rannych, a przy tak gęstym zaludnieniu jak w Gazie nawet precyzyjne ataki skutkują dużą liczbą rannych cywilów - powiedziała Lydia de Neuv, Holenderka pracująca dla Palestyńskiego Centrum Praw Człowieka (PCHR) w Gazie.
- W Gazie nie ma bezpiecznego miejsca, nie ma schronów tak jak w Izraelu, nie ma prądu, nie ma leków, nie ma gazu. Wszyscy się boją, szczególnie o bliskich - powiedziała palestyńska blogerka z Gazy Rana Baker.
"Izrael ma prawo się bronić"
Zaniepokojenie sytuacją w Strefie Gazy i na południu Izraela wyraziła szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. "Ubolewam nad ofiarami wśród ludności cywilnej. Zasadniczą sprawą jest uniknięcie eskalacji przemocy, apeluję do wszystkich stron o przywrócenie spokoju" - głosi komunikat. Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton potępiła ostrzał rakietowy ze Strefy Gazy, a w rozmowie z szefową izraelskiej opozycji Cipi Liwni powiedziała, że "Izrael ma prawo się bronić". Według AP, Palestyńczycy wszelkich afiliacji politycznych oskarżyli Izrael o celowe podsycanie konfliktu. Władze izraelskie ogłosiły, że w toczących się starciach sprawdził się nowy system antyrakietowy Żelazna Kopuła, który przechwycił ponad 30 z około 120 pocisków wystrzelonych od piątku z Gazy.
ja, PAP