Bliscy współpracownicy Obamy prawie się pobili

Bliscy współpracownicy Obamy prawie się pobili

Dodano:   /  Zmieniono: 
Barack Obama (fot. PAP/EPA/CRAIG LASSIG) 
Dwaj czołowi współpracownicy prezydenta USA Baracka Obamy pokłócili się tak, że o mało nie doszło do rękoczynów - ujawnił autor książki o kulisach Białego Domu Daniel Klaidman.
Według tej publikacji, zatytułowanej "Kill or Capture: The War on Terror and the Soul of Obama Presidency" (Zabij albo schwytaj: Wojna z  terrorem i o duszę prezydentury Obamy), na jednej z narad w rezydencji prezydenta doszło do gwałtownej konfrontacji między ministrem sprawiedliwości Ericem Holderem a głównym strategiem Obamy Davidem Axelrodem.

Axelrod miał pretensje do Holdera, że minister publicznie skarży się, że Biały Dom ingeruje w działania resortu sprawiedliwości. "To bzdura!" - miał powiedzieć podczas sprzeczki. Według książki Klaidmana obu mężczyzn "rozdzieliła" Valerie Jarrett, zaufana doradczyni Obamy.

Zarzut politycznej ingerencji dotyczył sposobów walki z terroryzmem, m.in. użycia samolotów bezzałogowych do zabijania terrorystów w  Pakistanie i Jemenie. Kontrowersje wywołało ujawnienie niedawno, że  Obama osobiście zarządza ataki, kierując się "listą ludzi do zabicia".

Oskarżenie o polityczną ingerencję w pracę Prokuratury Generalnej i  resortu sprawiedliwości (które są połączone) jest w USA szczególnie drażliwe po aferze Watergate w latach 70., a także po kontrowersjach z  podobnymi zarzutami wobec Białego Domu za prezydentury George'a W. Busha.

"Nie jestem Karlem Rove" - miał powiedzieć Axelrod do Holdera w  czasie kłótni, mając na myśli głównego doradcę poprzedniego prezydenta, który forsował twarde przesłuchania podejrzanych o terroryzm z użyciem metod uznanych za tortury.

zew, PAP